Ależ mieliśmy ubaw.
Raz na jakiś czas się zdarza, iż prowadzący zaproszą do studia kogoś, kto raczy mieć inne zdanie niż polityczna poprawność wymaga.
Zdarzyło się kiedyś Panu Zakrockiemu rozmawiać o panu Walusiu, jeszcze zanim stał się on powszechnie znany dzięki informacji o zwolnieniu z więzienia i powrocie do ojczyzny.
W pewnym momencie gość zaczął poddawać w wątpliwość oficjalną wersję o zabójstwie Chrisa Haniego, a co więcej, z pewną sympatią wypowiadał się o panu Januszu.
Wpadka zdarzyła się również, co chyba nikogo nie dziwi, panu Maślakowi, gdy zaproszony do rozmowy leśnik próbował mu wytłumaczyć, iż nic tak jak rośliny, nie cieszy się ze zwiększonej ilości co2.
Z kolei w ostatni poniedziałek, 29 listopada 2025 r. wpadkę zaliczył pan Łasiczka.
Zaproszony do rozmowy profesor inż. Piotr Kowalczak z grubsza mówił to, co opisaliśmy pięć lat temu, a co możecie Państwo przeczytać tutaj:
Szczególnie spodobały nam się słowa o „prostytuowaniu się naukowców”, co wypada rozciągnąć na pracowników medialnych. Nieprawdaż panie Cezary?
Było dla nas jasne, iż rzeczowy i spokojny wywód pana profesora będzie musiał zostać „wyprostowany” i nie zawiedliśmy się.
Jeden dzień zajęło Panu Łasiczce znalezienie kogoś, kto wprowadzi narrację na poprawne tory.
W środę w studio pojawił się kolejny profesor, tylko… coś nie wyszło.
Zauważył pan, Panie Cezary, że gdy próbował Pan wtrącić wątek wpływu człowieka na klimat w kontekście niżu genueńskiego, pan profesor podjął manewry werbalne pozwalające mu uniknąć sprostytuowania się.
W dodatku, jego opinia odnośnie przyczyn podtopień i powodzi na terenach zurbanizowanych była identyczna jak poniedziałkowego gościa, czyli nieuwzględnianie podczas inwestycji zagrożeń związanych z wodą.
Poniedziałkowy gość poruszył jeszcze jeden wątek.
To coś, co nas przeraża, gdyż sami sobie, wręcz z uśmiechem na ustach wiążemy pętlę na szyi.
Polityka energetyczna Unii Europejskiej niszczy gospodarkę naszego kontynentu i nic się z tym nie robi.
Zamykane są duże zakłady, których produkty nie są w stanie konkurować na międzynarodowych rynkach.
Reakcja łańcuchowa, pociągająca ze sobą resztę gospodarki, jest kwestią czasu.
Europa już teraz żyje na kredyt i bardzo, bardzo chcielibyśmy, gdy już to wszytko rąbnie, by pociągnięto do odpowiedzialności ludzi, którzy od lat gotują nam ten los.
Przecież Unia się od lat zadłuża, a efektów nie widać.
Pamięta ktoś jeszcze o Strategii lizbońskiej?
„Celem planu, przyjętego na okres 10 lat, było uczynienie Europy najbardziej dynamicznym i konkurencyjnym regionem gospodarczym na świecie, rozwijającym się szybciej niż Stany Zjednoczone.”
To był rok 2000.
Mamy 2025.
Cieszymy się z KPO.
Kolejna otrzymana kasa za darmo, która zostanie wydana tak, by papiery się zgadzały.
Jaka była konkluzja z Raportu Draghiego?
Konieczne są środki na inwestycje.
Skąd będą te środki? Z pożyczek oczywiście zaciągniętych przez Unię jako całość.
Chwila… przecież jeszcze KPO nie zostało wydane.
Kolejne pożyczki pozwalają opóźniać upadek ale to jest przerażające co się odp..dala.