Wkurzenie na Pana Maślaka nieco nam przeszło z powodu o którym piszemy na końcu artykułu. Zaraz po tym, gdy wyjaśnimy dlaczego właściwie powstał ten text.
Skoro jednak obiecaliśmy, to piszemy, a zmierzając do wyjaśnienia powodu naszego oburzenia, po drodze zapoznamy Państwa z całokształtem „warsztatu” Pana Maślaka.
Nie zaprzeczamy, iż intencje napisania tego artykułu nie są z tych wysokich.
Pragniemy po prostu utrwalić ignorancję, brak wiedzy i absolutny brak obiektywności u człowieka, który co i rusz podkreśla jaki to on jest obiektywny, jakie ma doświadczenie dziennikarskie itp.
Uczciwej oceny rzeczywistości nie znajdziemy również podczas godzinki nienawiści piątkowej trzódki Pana Żakowskiego, ale tam zgromadzone persony nie chwalą się co chwila jakimi są kryształami pod każdym względem.
MAM WIEDZĘ I NIE ZAWAHAM SIĘ JEJ UŻYĆ.
Pan Maślak potrafi zirytować swoją ignorancją:
„Nie do końca piękna” to jest Pana Maślaka znajomość historii.
Można by się zapoznać z okolicznościami, zarówno wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi, które spowodowały iż niemożliwa stała się realizacja federacyjnej koncepcji Piłsudskiego.
Może by też się dowiedzieć, iż Piłsudski przybył do obozu wojsk Petlury i przeprosił. Wiadomo… co im po przeprosinach gdy państwa nie ma, ale w ówczesnych realiach po prostu nie mogło być.
Cóż, nie każdy musi mieć odpowiednią wiedzę, choć w sprawach wrażliwych dla narodu którego jest się częścią, wypadałoby co nieco wiedzieć.
Jeśli zaś połączymy powyższą wypowiedź z następną, to wnioski odnośnie „czegośtam” Pana Maślaka nie są zbyt miłe.
Konkluzja wypływająca z obydwu powyższych wypowiedzi jest taka, iż Pan Maślak żałuje, że państwo polskie nie pomogło zbudować na Ukrainie kraju, w którym przeprowadza się pogromy?(1)
Cóż… popisywanie się niewiedzą to stały punkt prowadzącego:
Coś więcej niż tylko myli. Prawidłowo: Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. W sumie to wyszło rozwinięcie wątku Piłsudskiego.
„MAŁY CHŁOPCZYK. NIEDOUCZONY”.
„Obcując” z audycjami Pana Maślaka nie sposób nie zgodzić się z jedną z przytoczonych przez niego opinii o sobie:
Nie znamy drugiej osoby, która tak często coś by twierdziła, po czym przyznawała, iż nie wie i się nie zna. Choć brak wiedzy jest zjawiskiem nierzadkim w środowisku dziennikarskim, to większość z przedstawicieli owej branży stara się ów fakt ukrywać, co ułatwia im podpowiadacz połączony ze słuchawką w uchu.(2)
W pewnym sensie takie przyznawanie się do niewiedzy jest uczciwe, ale jak się to ma do poniższego stwierdzenia:
Generalnie jesteśmy zwolennikami tezy, iż jeśli ktoś się nie sprawdza w jakiejś branży, powinien ją zmienić, gdyż może wyrządzać krzywdę nie tyle samemu sobie, co innym. To jak prowadzić auto pod wpływem alkoholu.
PAN PIOTR PRAWDĘ CI POWIE.
Prawdziwy bowiem problem pojawia się wówczas, gdy Pan Maślak mówi, że coś jest prawdą, podczas gdy tak nie jest.
W tym kontekście kolejna wypowiedź:
Ile tomów zawierających przykłady kłamstw w TOK FM Pan sobie życzy?
Z chęcią napisalibyśmy taki zbiór komercyjnie ale że działamy pro publico bono, a czas to pieniądz, ograniczymy się do Pana Maślaka. To za moment, gdyż z przytoczonej powyżej wypowiedzi wynika, iż Pan Maślak nie rozumie, jak można obrażać, nie używając obraźliwych słów. Jak na człowieka, który gdzieś coś wykłada, a więc obraca się w środowisku akademickim, to zadziwiające stwierdzenie.
O ile bowiem przysłowiowy „facet spod budki z piwem” określi nielubianą osobę słowami na k… i h…, to w środowisku „wykształciuchów” można usłyszeć uwagi typu: „Wiedza, której Pan Maślak daje dowody w trakcie swoich audycji, dorównuje poziomem jego obiektywności” albo „Za każdym razem gdy słuchamy audycji Pana Maślaka, nachodzi nas refleksja do jakich zadziwiających rezultatów potrafiła doprowadzić ewolucja naszego gatunku.
Taka „finezja” jest poza skalą Pana Maślaka.
To są standardy tego Pana:
„Długopis”. To właśnie obrażanie nieobrażającym słowem.
Błyskotliwą ripostę, iż przecież znaczenie jakie ze sobą niesie ów „długopis” jest prawdą, potraktujemy z politowaniem uwagą, iż jeśli ktoś uważał, że Prezydent o określonych poglądach, wywodzący się z określonej partii i zawdzięczający jej swój urząd, w perspektywie drugiej kadencji będzie występował przeciwko swej macierzystej organizacji, to taka osoba powinna natychmiast przestać zajmować się polityką.
I kolejny przykład:
To prosty zabieg sprowadzenia człowieka do kategorii przedmiotu symbolizującego, w opinii wypowiadającego owe słowa, jakieś niefajne skojarzenia.
Broszka? Co w tym strasznego? Oczywiście wiadomo o co chodzi.
Wow! Pan Maślak taki wielkomiejski. Wow!
Nieładnie.
Wracając do kłamstw i Pana Maślaka.
To co prawda związek wręcz symbiotyczny, jednak jest tu pewien problem. Kłamstwo zakłada działanie intencjonalne, a Pan Maślak sprawia wrażenie, iż mówiąc jakąś nieprawdę, szczerze wierzy w jej prawdziwość.
Poniżej przykład ewidentnego kłamstwa, choć zawsze można je wytłumaczyć niepamięcią własnych słów z dnia poprzedniego.
Słuchacz zadzwonił z konkretna pretensją odnośnie manipulacji. Pan Piotr z typowym dla siebie przekonaniem ripostował. Posłuchajmy:
Sprawdziliśmy.
Poniżej wypowiedzi z dwóch dni poprzedzających powyższą wymianę zdań:
„Zupełnie nie wiadomo za co…”.
„Tylko i wyłącznie dlatego, że ma […] plakat.”
Zgadzamy się za to z poniższym cytatem z Pana Maślaka, pod warunkiem, iż „rzecznikowanie” zastąpimy słowem „dziennikarzowanie”.
…
ŹLI PROPAGANDZIŚCI SĄ W TVP, W TOK FM SĄ CI DOBRZY.
Szczerze nas za to rozbawiły poniższe słowa Pana Maślaka:
Panie Piotrze. Opisał Pan swój program. Dokładnie. 1:1. I proszę nam wierzyć, że się nie raz nad Panem zastanawialiśmy. Zauważył Pan, iż nawet robimy to co Pan postuluje?
Generalnie Pan Maślak jest Radiem TOK FM w pigułce, tylko bardziej. Obrazowo rzecz ujmując, ma worek z napisem „PiS”, a w worku tym umieszcza wszystko co za zło uważa, bez głębszej refleksji, co potrafi przynieść takie efekty:
Ten unikalny moment, ta chwila ciszy, gdy do Pana Maślaka dotarła myśl, iż pierniczy farmazony.
Oczywiście po chwili wrócił na zwyczajowe tory manipulacji, przeinaczeń i zadziwiający u tak często mówiącego o swojej wrażliwości i standardach człowieka niezrozumienia, iż czym innym jest wymiana zdań na gorąco, a czym innym formułowana na zimno wypowiedź.
Trzyma Pan Maślak również standardy stacji jeśli chodzi o raj, jakim w TOK FM objawia się państwo niemieckie. Jest skądinąd zadziwiające, iż niemiecki pod względem własności Onet, w sposób bardziej uczciwy przekazuje informacje na temat tego, co się dzieje u naszego zachodniego sąsiada.
To naprawdę zadziwiające. Przecież Niemcy to państwo jak każde inne, ze swoimi interesami, polityką i ludźmi jak i u nas zajętymi swoimi codziennymi troskami. Oczywiście ogromna tragedia, jaką była zbrodnia holokaustu odróżnia ten kraj od innych, ale raczej nie jest to powód, by traktować to państwo ulgowo.
Tymczasem ot, typowa dla TOK FM wypowiedź Pana Maślaka. My „be”, Niemcy „mniam”. Dobrze że jego rozmówca nie był propagandystą.
Mógłby się Pan Maślak zapoznać ze stanem wiedzy w społeczeństwie niemieckim na temat zbrodni popełnionych na narodzie polskim, albo jak wyglądało „rozliczania” nazistów po II wojnie światowej.
Rozmowa odbywała się po obchodach wybuchu II wojny światowej, a intencje prowadzącego szybko stały się oczywiste biorąc pod uwagę z jaką gorliwością drążył temat „nieprawidłowego” miejsca zajmowanego przez Pana Kaczyńskiego i Panią Przyłębską.
Jest oczywiste co było dla Pana Piotra w obchodach wybuchu II Wojny Światowej najważniejsze. Dokopać rządzącym.
Wątek ukraiński też wybrzmiał ciekawie. Polecamy odsłuchanie całości rozmowy z prof. Andrzejem Gilem.
OBROŃCA KONSTYTUCJI.
Jesteśmy pewni, iż jak wielu mu podobnych „obrońców” Konstytucji, Pan Maślak nigdy jej nie przeczytał.
Posłuchajmy:
Artykuł 183 punkt 3 Konstytucji stwierdza:
„Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.”
Ups! To jednak konstytucyjny zapis!
Nigdzie w Konstytucji nie pisze, iż Prezydent ma powołać tego, kto otrzymał najwyższą liczbę głosów.
Po to są właśnie niektóre zapisy konstruowane w taki sposób, by (w tym przypadku) nowy Prezes niekoniecznie był kolegą większości sędziów Zgromadzenia, co może nieść ze sobą określone zagrożenia.
Uwaga! Każdy sędzia może oddać tylko jeden głos, a Konstytucja wyraźnie stwierdza, iż kandydatów jest kilku.
Refleksje na tym poziomie skomplikowania przekraczają zdolności Pana Maślaka, ale konkluzja z powyższego jest jedna. Uznając, iż Prezydent powinien powołać kandydata z największą liczbą głosów, w rzeczywistości musiałoby ich być co najmniej dwóch z dokładnie równym poparciem. Precyzyjnie rzecz ujmując, co najmniej dwóch z identyczną liczbą głosów, większą od ewentualnych innych kandydatów.
W innym przypadku, przyjmując sposób myślenia ludzi pokroju Pana Maślaka, zapisana w Konstytucji przedstawianie Prezydentowi kilku kandydatów nie miałoby sensu.
Oczywiście usłyszymy argument, iż ukształtował się zwyczaj.
Po pierwsze w Polsce funkcjonuje prawo stanowione, nie zwyczajowe, a po drugie, w niektórych częściach Afryki funkcjonuje zwyczaj „obrzezania” dziewczynek, co sprowadza się do ich okaleczania.
Rozumiemy, iż Pan Maślak jako zwolennik zwyczajów itd…
Oddzielne miejsce w kontekście Konstytucji zajmuje kwestia Pan Maślak a Stany Nadzwyczajne.
Uroczo brzmi przyjmowanie przez Pana prowadzącego tonu mentorskiego i tłumaczenie słuchaczom co to w tej Konstytucji w rzeczonej kwestii napisano. Posłuchajmy więc:
Cóż za „sprytny” wybieg. Który zapis? Cóż za „błyskotliwy” manewr.
Ktoś coś podpowiedział Panu Maślakowi, a sam nie raczył sprawdzić.
„Stan klęski nadzwyczajnej”?
Zapis do którego odwołuje się Pan Maślak, to art. 228.
„1. W sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające, może zostać wprowadzony odpowiedni stan nadzwyczajny: stan wojenny, stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej.
3.Zasady działania organów władzy publicznej oraz zakres, w jakim mogą zostać ograniczone wolności i prawa człowieka i obywatela w czasie poszczególnych stanów nadzwyczajnych, określa ustawa.”
Tymczasem:
Art. 22.
Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny
Art. 31.
3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
Art. 41.
1. Każdemu zapewnia się nietykalność osobistą i wolność osobistą. Pozbawienie lub ograniczenie wolności może nastąpić tylko na zasadach i w trybie określonych w ustawie.
Art. 52.
- Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu.
- Każdy może swobodnie opuścić terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
- Wolności, o których mowa w ust. 1 i 2, mogą podlegać ograniczeniom określonym w ustawie.
Art. 57.
Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.
Art. 64.
3. Własność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności.
Nie mamy tutaj automatycznego powiązania ograniczania praw z z wprowadzaniem stanu nadzwyczajnego. To kwestia interpretacji, a interpretacja ze swej natury może być taka i owaka.
Obowiązkowa jest jedynie ustawa.
Pan Maślak zaś jak zwykle przykrywa pewnością siebie edukacyjne braki. „Tylko i wyłącznie…”, „Nie ma innej możliwości”, itp.
W tym miejscu ponownie wypada nam pozdrowić Pana M.Borowskiego, często chwalącego się udziałem przy tworzeniu Konstytucji, dziękując mu za ogrom niejasności, które w sobie nasza Ustawa Zasadnicza zawiera.
RANY JULEK! GOSPODARKA.
Panu Maślakowi powierzono prowadzenie „Pierwszego przeglądu gospodarczego”, czyli kilkunastominutowej audycji, przed godziną 7.00, którą dość szybko pod nowym prowadzącym skrócono.
Wiedzieliśmy że to będzie katastrofa.
Gdzieś w archiwum zapodziały się nam słowa Pana Piotra, który w początkach paniki wywołanej virusem, zaczął rozmowę z kimś ze świata finansów od pytania, jakie konsekwencje będzie miała pandemiczna sytuacja dla gospodarki, po czym błysnął uwagą, iż złoty się umacnia.
W tym bowiem akurat momencie wykres kursów walut pokazał dwugroszowy wzrost względem zapewne euro. (O groszach, bez podania konkretnej waluty wspomniał Pan Maślak.
Zaproszony gość z delikatnym zażenowaniem wyprowadził Pana Piotra z błędu.
W tym czasie trwał już marsz złotówki w dół, zakończony w okolicach dawno niewidzianego poziomu, ok. 4.60 zł do euro.
Najwyraźniej wyedukowano w tym temacie Pana Maślaka, gdyż od tej pory wzbogacił swoje słownictwo o zwrot „bezpieczna przystań”, pod którym rozumie się stabilne waluty jak dolar i frank szwajcarski. I złoto oczywiście.
Drugi rodzynek z początku kariery dziennikarza gospodarczego to:
GPW, fundamentalna szulernia III RP, Ups, chcieliśmy napisać fundament gospodarczy państwa, zamyka się… godzinę wcześniej.
Pan Maślak podkreśla co i rusz jakie ma doświadczenie dziennikarskie. Przecież nie trzeba być dziennikarzem gospodarczym by pewne oczywiste rzeczy wiedzieć.
I jeszcze to:
Byłoby miło gdyby Pan Maślak rozwinął wątek dodruku pieniądza w czasach PRL. To co najmniej intrygujące.
„Na naszym rynku”. Ależ to profesjonalnie brzmi. Jeszcze ktoś pomyśli, iż Pan Maślak wie o czym mówi. Chwilka. Ups! W którym indeksie GPW znajduje się Ubisoft?
A MOŻE PROROK?
Może więc Pan Maślak wykazuje zdolności profetyczne? Sprawdźmy.
Statystyki jednoznacznie pokazują, iż w skutek wprowadzonych restrykcji ogólna śmiertelność spadła (mniej wypadków, czystsze powietrze itp.). To fakt.
ORYGINALNA WRAŻLIWOŚĆ, CZYLI RZECZ O „BRUDASIE”.
Czy nam się wydaje, czy Pan Maślak nazwał czarnoskóre dziecko „brudasem”?
I czy ktoś tu zestawił wiersz Tuwima z holocaustem?
Więcej niż dwie dziesiątki lat nie czytaliśmy wiersza Tuwima. Pan Maślak nas zmotywował, gdyż nic nam nie współgrało we wspomnieniach z jego słowami. Czytamy, googlujemy, gdyż chyba jakieś zwrotki nam umknęły. Jednak nie.
Pan Piotr chyba sam nie czytał tego wierszyka.
Przecież to wręcz manifest tego, iż poza kolorem skóry niczym się od innych dzieci czarne dziecko nie różni.
Bawi się, ma kochającą mamę, a w zakończeniu jak „byk” pisze, iż szkoda, że z nami do szkoły nie chodzi.
Pan Piotr jako dziecko chyba po drzewach nie chodził. Czyścioszek.
Żenada.
Pamiętając o powyższej „wrażliwości” Pana Maślaka przechodzimy do meritum.
GDZIE NASTĄPIŁO PRZEGIĘCIE, CZYLI O POWODACH POWSTANIA TEGO TEXTU.
Tytułem wstępu posłuchajmy o standardach Pana Maślaka.
Pan Maślak ma więc świadomość, wrażliwość i standardy, a przynajmniej co i rusz o nich wspomina.
Posłuchajmy więc jak się owa wrażliwość sprawdza w praktyce.
Zadzwonić mógł każdy i powiedzieć mógłby pewnie co chce, zanim przerwano by połączenie. Nie mamy więc pretensji o dowcip. Pretensje mamy o śmiech Pana Maślaka. To była akceptacja. To była afirmacja. Jakby to Pani Dominika Powiedziała, by tak się zachować…
Rozumiemy, iż żarty o Holokauście w równym stopniu bawią Pana Maślaka?
To to samo. Z punktu widzenia narodu, na którego ziemiach Pan pracuje by utrzymać swoją rodzinę, to to samo.
Oczywiście możemy niuansować, iż bolszewicy nie chcieli anihilować narodu polskiego, jak naziści zamierzali uczynić z Żydami, jednak celem świadomej exterminacji określonych grup społecznych było zniszczenie narodu polskiego w jego dotychczasowym kształcie.
Z pełną bezwzględnością, na zimno, exterminowano strzałem w tył głowy ludzi symbolizujących w oczach morderców państwo polskie. Słowa o strzale w tył głowy dla większości Polaków (wszystkich?) jednoznacznie kojarzą się z Katyniem, Miednoje itd.
Przecież to oczywiste, to jednoznaczne. O czym Pan Myślał Panie Piotrze gdy zdecydował się Pan zarechotać?
Śmiał się Pan z rozstrzeliwania swoich rodaków przez NKWD.(3)
To głupie, to durne, to podłe.
To jak powiedzieć: „Funkcjonariusz NKWD strzela Polakowi w tył głowy”, i usłyszeć:
Jesteśmy absolutnymi przeciwnikami poprawności politycznej, pod warunkiem, iż celem poruszania „tych” tematów jest konfrontacja postaw, poglądów, faktów, a nie obrażanie. Najlepszym też do tego miejscem powinny zaś być uniwersytety.
To jednak co zrobił Pan Maślak ma się nijak do poprawności. Jak się ma ten rechot do oburzenia Pana Maślaka na kawały ze środowisk homosexualnych. Hetero kawały też Pana Maślaka oburzają?
Dziwnie zresztą Pan Maślak pojmuje homofobię:
Co ma wspólnego uwaga o spirali z homofobią? Bardziej z ruchami „pro life”.
Zwróćcie Państwo uwagę, iż większość dowcipów (ogólnie, bez związku z „aferą” z UŚ) odwołuje się do spotykającego kogoś jakiegoś nieszczęścia, bądź do sfery sexualnej.
Dlaczego więc dowcipy opierające się na sexualności innej niż hetero są gorsze?
Jednak to na co Pan Maślak zareagował rechotem dowcipem nie było. W tym kraju, na tej ziemi słowa o strzelaniu w tył głowy, przez przedstawiciela ZSRR mają jednoznaczny wydźwięk. Napluł Pan w twarz Panie Maślaku swoim rodakom.
Na koniec, polecamy Panu Maślakowi stosować się do własnych, również często powtarzanych słów:
Na koniec jeszcze wyjaśnijmy, dlaczego nieco przeszła nam złość na Pana Maślaka.
Otóż odsłuchaliśmy sobie podcast z rozmową Pana Cezarego Łasiczki z dr. Pawłem Dobrosielskim.
Uważamy, co oczywiście wyjaśnimy, iż mało kogo, jak tego Pana trafnie określają słowa Pani Dominiki, iż by mówić rzeczy takie jak on:
Przypisy:
(1) Dla rzetelności wypada uściślić, iż choć pogromy, a w zasadzie masakry ludności żydowskiej na ziemiach ukraińskich są faktem, to postać Petlury w tej materii jest niejednoznaczna,
(2) Na miejscu polityków, o których wiadomo, że będą paskudnie traktowani podczas wywiadu, zgadzalibyśmy się na rozmowę wyłącznie pod warunkiem, iż dziennikarz wywiad przeprowadzający odłączony będzie od podpowiadaczy,
(3)W dalszej części audycji zadzwonił inny słuchacz i również opowiedział kawał, w którym pojawił się, w domyśle, motyw strzału w tył głowy. Dowcip ten miał jednak całkiem inny charakter niż przytoczony powyżej. Nie miał tej dosłowności. To był dowcip, i nie dlatego że dotyczył Rosjan, czy też, precyzując, generałów sowieckich. Swój wykończył swoich, a przy tym puenta jest rzeczywiście zabawna, choć rozumiemy, iż mieszkaniec byłego imperium radzickiego, który stracił w skutek czystek ojca czy dziadka, może nie być ubawiony tym żartem.
Zainspirowana 🙂 posłuchałam go dzisiaj. Tak jak autor napisał. Kilka razy mówił, że wykłada komunikację czy coś w tym stylu, a nie wie że można kulturalnych słów do ataków używać 🙂
A ja odszukałem to:
** Z wierszyka Tuwima dzieci w Polsce bynajmniej nie ”uczą się o chłopczyku, który jest gorszy, bo czarny”. Bambo, co w Afryce mieszka, ma swoją tożsamość, wie, że jest czarny, i lubi to. On nie chce ”iść do kąpieli” nie dlatego, że woli być ”brudnym”, ale dlatego, że nie chce stać się białym! Widział białego człowieka lub wie, że są też ludzie o białej skórze, ale nie chce się do nich upodobnić, chce pozostać sobą.
to fragment z Gazety Wyborczej:
https://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,14841388,Bambo__nasz_kolezka.html
pozdrawiam