…pod warunkiem, że porównujemy z Michałem Korybutem Wiśniowieckim bądź Franciszkiem Józefem.
Podkreśla się, jaki to Pan Trzaskowski wykształcony, przygotowany do roli itp. itd.
W ostatnim, lub przed… „Stanie Wyjątkowym” Pan Stankiewicz i Pani Długosz autorytarnie stwierdzali, iż prezydent Warszawy posiada niewątpliwie kwalifikacje, w kontekście pytania o stosunki międzynarodowe.
Języki, wykształcenie…
A jakieś konkrety?
Z tego powodu przywołujemy króla Wiśniowieckiego, o którym prof. Konopczyński powiedział, iż: „Znał osiem języków, ale w żadnym nie miał nic ciekawego do powiedzenia”.
Zero bajeru, luzu i elokwencji Pana Tuska, a co gorsza, gdy próbuje „wrzucić na luz”, wychodzi z tego żenada.
Zmiażdżył nas intelektualnie wiecowy zarzut kandydata Trzaskowskiego pod adresem NBP, iż wysokie ceny masła są spowodowane poziomem stóp procentowych.
A jak sytuacja wygląda w innych krajach?
Tacy to geopolityczno-gospodarczy geniusze, którzy w końcówce rządów PiS głosili te straszne głupoty w kontekście inflacji itp., itd. Pan Tusk, przypomnijmy, był tych i innych gospodarczych głupot pierwszym głosicielem. Robił to jednak ze swobodą. Mowa ciała, tonacja, tworzyło to zgraną całość.
Tymczasem u Pana Trzaskowskiego żadne z powyższych nie występuje. Nie widać i nie słychać żadnych atutów. Niech będzie, że widać niezłą prezencję, ale przecież nawet pustemu pudełku można nadać atrakcyjny wygląd.
Skąd Franciszek Józef?
Pan Trzaskowski prezydentuje Warszawie. I co? Trwa, trwa i trwa mać.
Internet nabija się z dość oryginalnych inwestycji Ratusza.
Panu Rafałowi, jak sam się niedawno przyznał, zdarza się bywać w stolicy częściej niż jeden dzień w tygodniu. Auć!
Jest jednak Prezydentem i swoim podpisem firmuje wszystko, co w stolicy się dzieje.
Wszystko się jakoś toczy, a Warszawiacy go kochają.
Cesarz Franciszek Józef był kochany przez Austriaków. Z innymi narodami w wieloetnicznym państwie różnie już bywało.
Niewątpliwie był świetnie wykształcony. Miał najlepszych nauczycieli i mnóstwo, mnóstwo zajęć, a jaki był tego efekt?
Gdy kilkukrotnie próbował podjąć samodzielnie decyzję, za każdym razem kończyło się to katastrofą, zarówno w przypadku polityki międzynarodowej jak i spraw osobistych.
Zasiadł więc w końcu za biurkiem i do końca życia, co dzień podpisywał dokumenty nawet w bardzo drobnych sprawach, które rozstrzygnąć mogli urzędnicy niskich szczebli.
Trwał i trwał i trwał, gdy cesarstwo zmierzało ku rozpadowi.
Idealnie ta postać wpisuje się nam w Pana Trzaskowskiego. Nie pomińmy wybitnych przodków, których i w przypadku prezydenta stolicy co i rusz się przywołuje.”ElYta”.
Ten człowiek nie jest w najmniejszym stopniu błyskotliwy, nie ma poczucia humoru, a to właśnie nic jak to ostatnie świadczy o inteligencji. Uczciwie dodajmy, iż są dowody na poczucie humoru u Franciszka Józefa.
Nie oglądnęliśmy jeszcze do końca słynnej „debaty w Końskich”. Zasnęło się nam w trakcie odtwarzania, stąd nie pamiętamy, czy „numer z flagą” widzieliśmy w nagraniu, czy znamy z szumu, który się wokół akcji Pani M.Biejat zrobił.
To ma być prezydencki format?
Wystarczyłoby, by powiedział, iż będzie prezydentem wszystkich Polaków, również tych spod tęczowej flagi i ewentualnie, jeśli chciałby ją schować, mógłby odstawiając pod pulpit, powiedzieć coś w stylu, iż „zapewni bezpieczeństwo wszystkim…”, choć lepiej byłoby nie chować.
Wysławiany inteligent, bez inteligenckiego sznytu.
Nie wyobrażamy sobie, by ktokolwiek z mniejszości LGBT mógł po tej akcji zagłosować na Pana Trzaskowskiego.W pierwszej turze oczywiście.