O Pana Donalda małości część trzecia.

Ech, ten Pan Donald.

Historyk.

Z okazji rocznicy zamachu stanu, jakim było uchwalenie Konstytucji 3 Maja, ponownie się popisał.

Screen z Onetu:

Przypomnijmy kilka faktów.

  1. W zamian za realizowanie polityki Rosji, targowiczanie otrzymywali zaszczyty, tzn. ordery i tytuły z carskiego dworu. Mówiono im tam jacy są fajni i w ogóle… Ech… przecież analogie narzucają się bynajmniej nie w skromny sposób,
  2. Konstytucja 3 Maja została uchwalona wbrew obowiązującemu w Rzeczypospolitej prawu. Jej celem było wzmocnienie władzy centralnej. Jedno i drugie to zarzuty, które obecna władza, będąc opozycją zarzucała rządom prawicowej koalicji.
  3. Wisienką na torcie, przyznajemy, iż nieco niskich lotów, niech będzie przywołanie słów przywódcy Targowicy: „Ja już jestem Rosjaninem.” Pozwólmy to sobie zestawić z deklaracjami, ludzi formalnie posiadających obywatelstwo polskie, którzy identyfikują się nie jako Polacy, lecz Europejczycy (cyt.”Jestem Europejczykiem”). Z jednej strony to oczywiście fakt, z drugiej jednak deklaracja ta zawsze była stawiana w kontrze do podkreślania polskości. Każdy ma swoje priorytety i nie negujemy tego prawa.

Więcej informacji o Konstytucji 3 Maja i PiS znajdziecie Państwo tutaj:

https://oko.pres-24.pl/?p=16

Generalnie Pan Donald „brzydko się chwyta”. Rzecz w tym, iż nie ma wyjścia.

Pan Andrzej Stankiewicz, gdy nie stara się być zabawny (prosimy, niech Pan tego nie robi), formułuje rozsądne diagnozy, z którymi nie sposób się nie zgodzić.

Obecnie wiele już osób to stwierdziło, jednak u Pana Andrzeja jako pierwszego usłyszeliśmy tezę, która nam się nasunęła po doniesieniach o „praworządnych” metodach nowej władzy.

Jeśli „ekipa” J.Kaczyńskiego wróci do władzy, skorzysta z „technik” wypracowanych przez np. ministra Sienkiewicza i nie będzie miała żadnych oporów, by wprowadzać w ten sposób swoją wizję „praworządności”.

Do tej pory niewyobrażalne było np. aresztowanie Pana Tuska, nawet gdyby były do tego jakieś podstawy. Jego zatrzymanie „świat” by uznał za szykany.

Jednak teraz… jeśli środowisko Pana Kaczyńskiego wróci do władzy to cóż… Bereza Kartuska.

Wydawało nam się, iż nowa ekipa wystrzeli sondażowo polityką „chleba i igrzysk” i z takim wsparciem dosłownie zmiecie resztki poprzedniej władzy.

Tymczasem.

Nowy rząd to jednak koalicja. Partnerzy Pana Tuska nie chcą roztopić się w podległym mu błotku.

Pan Hołownia ma ambicje, a lewica chce przeżyć, choć pogrążona jest w bratobójczej walce swojej mądrzejszej frakcji z głupszą. Możliwe, że powtarza się scenariusz izraelski z okresu rządów wyjątkowo nikczemnej kreatury, jaką był Ja’ir Lapid.

Niedawno, w kampanii przed eurowyborami, Pan Donald stwierdził coś w stylu, iż Trzecia Droga zawdzięcza mu wynik. I jest to w dużej mierze prawda, ale o tym napiszemy gdzie indziej.

Poza tym… cóż za niespodzianka!

Nagle wiele projektów zainicjowanych przez PiS, wcześniej publicznie linczowanych, okazuje się mieć sens.

Podobno na Zachodzie zachwycają się przekopem Mierzei Wiślanej (za Onet.pl).

Pod względem informatyzacji jesteśmy ewenementem wśród zbliżonych do nas wielkością krajów i nieustająco nas dziwi, iż się PiSowska ekipa tym i wieloma innymi faktami nie szczyciła, tylko „jechała” na nienawiści do Pana Tuska.

Ludzie łatwo zapominają co było.

Zabawne, ale nagle najbardziej drenowana podatkowo przez poprzednią ekipę grupa społeczna, przedsiębiorcy, stają w obronie CPK.

Obserwując zamieszanie wokół projektu lotniska, najlepiej możecie Państwo pojąć, dlaczego PiS tak hojnie płacił swoim wykonawcom. Projekty poprzedniej ekipy naruszały interesy wielu grup, więc ich wykonawcy musieli mieć odpowiednią „motywację”.

Rządy PiSu wymagają oddzielnego podsumowania, dokończmy więc kwestię Pana Tuska.

Najbardziej nas poirytowały jego występy nie odnośnie naszego podwórka, lecz w sferze międzynarodowej, najistotniejszej obecnie, gdyż związanej z obronnością.

Po niedawnej wypowiedzi Donalda Trumpa, związanej z koniecznością wywiązywania się z finansowych zobowiązań w zamian za parasol ochronny rozciągany przez USA, Pan Tusk i stado „mądrych inaczej” uważanych w pewnym środowisku za dziennikarzy i komentatorów zaczęło… ogólnie mówiąc… obrażać kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Na różnych płaszczyznach.

Po kilku dniach pojawiły się wypowiedzi ważnych polityków z państw Europu Zachodniej, w duchu zwiększenie nakładów na obronność.

Staramy się nie denerwować wypowiedziami polityków, gdyż to są w większości (bardzo brzydkie przekleństwo) z samej swej istoty. Jednak gdy po kilku dniach od „tuskowej jazdy” na Trumpa, z tych samych ust słyszymy chwalenie się faktem, iż Rzeczypospolita wywiązuje się z nawiązką ze „składki na NATO”, to jednak coś nas trafia.

Ma Pan szczęście, Panie Donaldzie, iż Pana wyznawcy to intelektualna tragedia, niezdolna samodzielnie myśleć. Na pięknym materiale Pan buduje.

Oddajmy jeszcze hołd w tym miejscu tym wszystkim „mądrym inaczej” dziennikarzom i komentatorom, którzy już przed kilku laty, po pierwszych uwagach prezydenta Trumpa odnośnie „natowskiej składki”, zamiast szczycić się tym, iż Polska tak skrupulatnie się z układu wywiązuje, głosili, iż co prawda Niemcy nie dotrzymują umowy, ale z racji na silniejszą gospodarkę ich wkład w twardej walucie jest większy niż polski.

Nie byłoby problemu, gdyby to było zwyczajne stwierdzenie faktu.

Tragedia polega na tym, że wypowiadane to było z przekazem, że i tak jesteśmy gorsi.

Sorry ale… co wy tu robicie? Bądźcie łaskawi spieprzać z tego kraju, którego tak nienawidzicie.

Powiedzieć, że jesteście idiotami do potęgi nieskończonej to… no cokolwiek…

Gdy słuchamy takich wypowiedzi, w jawny sposób uderzających we własne państwo to nasuwa nam się jeden wniosek.

W czasach pokoju, takie osoby należy kontrolować, sprawdzać ich powiązania, zależności, skąd biorą pieniądze, jednak w czasie wojny osoby te powinny zostać internowane, gdyż istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż będą działać na rzecz obcego państwa.

Po prostu.

Wróćmy do Pana Donalda.

Jest oczywiste, iż ma on świadomość tego, że musi „zaorać” PiS do gołej ziemi.

Nie ma wyjścia. Jakiekolwiek porozumienie z Kaczyńskim jest niemożliwe. To jest złe i niedobre i destrukcyjne ale nie ma odwrotu. To konsekwencja przyjętej drogi wiele lat temu i jakaś zmiana będzie możliwa dopiero po śmierci (z kilkudniowym poślizgiem dopisujemy NATURALNEJ! w takich realiach żyjemy że trzeba doprecyzować) jednego z adwersarzy.

Czy była możliwość, by po zwycięstwie bardziej koncyliacyjnie rozegrać rzeczywistość? Raczej nie. Zamiast próbować przeciągnąć do siebie jakąś część co najmniej obojętnego wobec niego społeczeństwa, pan Tusk postawił na utwardzanie swoich wyznawców. Kluczową kwestią jest, czy ten najbardziej chamski elektorat, ślepo mu oddany pod warunkiem prowadzenia „rzezi” „pisowców”, jest wystarczająco liczny.

Wydaje się że nie, stąd tym bardziej trzeba „grzać” temat złego PiSu, straszyć, gardzić, by mniej „zagrzani” nie wrócili do prozy życia.

Konsekwencje są poważne.

To, jak w ostatnich dniach pan Donald potraktował zaproszenie Prezydenta na konsultacje to w zasadzie sabotaż państwa.

Porozumienie jest już niemożliwe, zwycięzca weźmie wszystko.

ps.

Ach… trzeba jednak wspomnieć, iż o ile wysokie wynagrodzenia za realizację, brzydko mówiąc, polityki PiS, były uzasadnione, to złodziejstwo czy marnotrawstwo nie powinno mieć żadnej taryfy ulgowej.

Wydaje się, że nawet dzieląc przez dziesięć to, co słyszymy w jedynie słusznych mediach, miały miejsce nadużycia, które nie powinny wystąpić. W tym przypadku udzielamy naszego nic nie znaczącego wsparcia, by bezwzględnie rozliczyć sprawców.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *