Stanowski na prezydenta!

Gość jest świetny.

Okazuje się, iż Gazeta Wyborcza jednak czasem do czegoś się przydaje. To dzięki reklamom, zapowiadającym „demaskatorski” artykuł o wspomnianym w tytule panu, dowiedzieliśmy się o jego istnieniu.

W konsekwencji zapoznaliśmy się z ripostą Pana Stanowskiego na gazetowyborczy atak i cóż… facet jest świetny.

Troszkę nie nasza estetyka języka. Swoją drogę ciekawe, że nie pojawił się zarzut wulgaryzmów. [aktualizacja: 12.04.2024 r. Przepraszamy, niedopatrzenie. Jest zarzut o wulgarność.] W sumie po ośmiu gwiazdkach i wypier… – słowach celebrowanych przez całe „postępowe środowisko”, w tym profesorów i doktorów obojga płci wypowiadających je publicznie, (ależ wy jesteście żałośni) nie powinno nas to dziwić.

Co więcej, „kwiatki” słowne wypowiadane przez Pana Stanowskiego nie rażą specjalnie, co zapewne wynika z piłkarsko/męsko/sportowej estetyki otoczenia, w którym toczyła się jego medialna kariera. Nie sprawiają wrażenia „sztuki dla sztuki”, stanowią wzmacniacz przekazu, co przecież jest istotą używania nieładnych słów.

Pisaliśmy niedawno, jak inteligencja potrafi boleśnie „uderzyć”, a Pan Stanowski jest niewątpliwie inteligentny, co daje ciekawy efekt w połączeniu z tą męską/futbolową, powiedzmy… fonetyką.

Mało rzeczy tak wkurza, jak fakt potraktowania nas przez kogoś z poczuciem wyższości, zwłaszcza jeśli uważamy tego kogoś, za słabszego intelektualnie niż my.

Pan Stanowski robi to po mistrzowsku. Prawie nam żal tej biednej dziewczyny, której „100 razy mówiono, że nie rozumie”. Cóż… zadanie ją przerosło.

Nie żałujemy jednak tej Pani, gdyż jej postępowanie to kwintesencja środowiska Gazety Wyborczej i tego, jak kształtowało ono polską rzeczywistość.

Pisma do sponsorów… Droga Pani, to czyste s…two, stąd kontra szefa Kanału Zero była bolesna. Oj zabolała.

Cóż może bardziej urazić „dumę” młodego dziewczęcia spod szyldu GW, niż to, że starszy facet, który dba o żonę i dzieci, proponuje jej przytulenie, by dać troszkę ciepła, poczucie bezpieczeństwa, wsparcie emocjonalne.

Aj, jak to musiało zaboleć. Tak się jednak kończy niedocenienie przeciwnika.

Gdyby Pan Stanowski od początku próbował, na poważnie, działać na politycznym podwórku, strategia „zagłodzenia” byłaby skuteczna. Z budowaną dopiero społecznością widzów, nie dość liczną, by zrekompensować straty wśród polityczno-poprawnie głupków, sponsorzy obawialiby się napiętnowania przez „jedynie słuszne” środowisko medialno-polityczne.

Pan Stanowski wdarł się jednak „na salony” rozrywkowo-sportową drogą, wydawałoby się niegroźną dla politycznego mainstreamu. Zbudował sobie markę. Ma rzeszę oddanych widzów i wynikającą stąd wartość, którą sponsorzy wyceniają wyżej, niż szlochy Gazety W.

Cóż tak właściwie przeszkadza wspomnianemu środowisku?

Niezależne myślenie i uczciwe odniesienie się do faktów.

Ba! Po prostu przedstawienie tych faktów, a nie ukrywanie ich dla „dobra ogółu”, bo „my wiemy lepiej”, „mamy odpowiednie narzędzia” itp.

To jest coś, czemu pewne środowiska w Polsce ze wszystkich sił starają się zapobiec.

To groźne, to niebezpieczne, gdyż samodzielnie myśląc, poznając różne fakty, nie poddane uprzednio filtrowi politycznej poprawności, ludzie mogą dojść do wniosku, iż ktoś im od lat „kity wciska”. I nie jest tym kimś Pan Stanowski.

Powyższe piszemy w oparciu o zaledwie kilka programów (to w zasadzie stand-uppy) Pana Redaktora, opinie widzów o innych programach Kanału Zero oraz wizytę u Pani Moniki Jaruzelskiej (kochamy Panią!), wydaje się jednak, iż daje to w miarę całościowy obraz.

Jest po prostu uczciwie.

Mamy jedno, jedyne zastrzeżenie zaburzające fajny obraz Kanału.

Zdaje się u Pani Jaruzelskiej, Pan Stanowski wspomniał coś, że ludzie mają dość przeprowadzających wywiad dziennikarzy, którzy non stop przerywają gościowi. To był mega plus dla nas i impuls do pogrzebania w Kanale Zero.

W ten sposób dowiedzieliśmy się, iż z Panem Stanowskim współpracuje Pan Mazurek, który ma powyższą zasadę w…

Jakiś czas temu, jadąc autem, gdyż tylko wówczas skaczemy po stacjach, trafiliśmy na „rozmowę” Pana Mazurka z jakąś tam panią odnośnie ustawy związanej z finansowym zabezpieczeniem artystów. Abstrahując od meritum sprawy, to było czyste chamstwo. To było celowe, chamskie zachowanie, mające na celu sprowokowanie rozmówczyni (ach ta poprawność).

Pan Mazurek lansuje siebie, to żadna wada, robi to jednak paskudnie. To jest czysta autokreacja i posiadanie wszystkiego innego, a zwłaszcza zaproszonego do rozmowy gościa i chcących się czegoś dowiedzieć słuchaczy w…iadomo gdzie.

Jednym z pierwszych filmów, który nam YT wrzucił, widząc nasze zainteresowanie Kanałem Zero, była rozmowa z ambasadorem Izraela.

Słuchając wywiadu, zaczęliśmy rozmyślać o niniejszym artykule. Planowaliśmy napisać, iż wielką zasługą Pana Stanowkiego jest to, iż najwidoczniej ucywilizował Pana Mazurka, który najwyraźniej pozwala teraz wypowiadać się gościowi „z grubsza” bez przerywania.

Niestety. Było to zapewne jednorazowe i spowodowane „wagą” rozmówcy. Wiadomo o jaki kontekst chodzi.

Przed chwilą wysłuchaliśmy rozmowy Pana Mazurka z Panem Menzenem. Przerywanie, lawirowanie, którego jedynym celem jest wytrącenie rozmówcy z logicznego rytmu wypowiedzi i na różne sposoby kombinowane ucieczki, gdy Pan Menzen zaczyna udowadniać słabości gwiazdorzenia Pana Mazurka.

Przykro nam to pisać ale zdaje się Pan Mazurek to taka Monika Olejnik w spodniach.

Wracając do Pana Stanowskiego.

Niech Pan kandyduje na Prezydenta.

Zapewne jest wielu ludzi , którzy jak my niedawno, nie mają pojęcia o Pana istnieniu.

Podpisy zbierze Pan bez problemu, a potem czekamy na debatę kandydatów, bo mało czego jesteśmy tak pewni, że „zaora” Pan całe towarzystwo.

Niezły wynik ma Pan w kieszeni, a jeśli pozostanie Pan autentyczny, utrzyma wiarygodność, to może się rozwinąć z tego ciekawa sytuacja.

Swego czasu na Pana Palikota ludzie głosowali „dla jaj”. Powiedzieć, że nie cenimy tego Pana, to jak nic nie powiedzieć, jednak z racja na chamskie ataki na PiS do dzisiaj ma dużo fanów (sporo pewnie stracił topiąc w alkoholowym biznesem ich, przecież nie swoje, pieniądze).

Kukiza zniszczono, choć za nim akurat stała jakaś głębsza idea i zasady.

Wydaje nam się, że Pan już ma swój żelazny elektorat. Dalsza, uczciwa działalność, tzn. formułowanie po prostu obiektywnego przekazu, z szacunkiem dla wszystkich stron, może przyciągnąć do Pana ludzi, którzy naprawdę wierzą w idee, na których miała być budowana wolna Polska.

Niech Pan kandyduje. Jeśli nic poważnego z tego nie wyjdzie, to przynajmniej się pośmiejemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *