Rzecz o Kanale Zero. [Aktualizacja 21.04.2024]


[Aktualizacja 21.04.2024]

Właśnie jesteśmy w trakcie słuchania audycji Pana Tomasza Piątka „demaskującej” Pana Stanowskiego.

To nie Pani Janoszek, czy ta biedna pani z GW potrzebują pilnej pomocy, przytulenia itp.


Jesteśmy po przyjęciu większej dawki programów firmowanych przez Pana Stanowskiego. Było to konieczne, gdyż poprzedni wpis bazował na próbce mikronowego rozmiaru.

Pierwsza sprawa. Pan Mazurek chyba jednak troszkę się ucywilizował, choć może wynika to z dłuższej formuły prowadzonych przez niego programów. Da się w każdym razie zrozumieć co mówią zaproszeni goście.

Debaty, gdzie faktycznie występują przedstawiciele przeciwnych stron, mogąc się swobodnie wypowiedzieć, to wręcz unikat w dzisiejszych mediach.

Duety z Panem Stanowskim całkiem zabawne, choć bardziej cenimy edukacyjny ich wymiar, gdyż sporo faktów tam przytaczanych jest cancellowane w poprawnie politycznej bańce, w której się obracamy.

Język… jak tu być uczciwym z samym sobą. W końcu co i rusz się czepiamy chamstwa jedynie słusznej strony.

Cóż. Pan Stanowski nie aspiruje do bycia intelektualistą, to koleś siedzący obok na kanapie, z piwskiem w ręku oglądający mecz. Taka konwencja.

Pojawianie się tych wszystkich „kur…” i „ja pier…” zależy od okoliczności. Solo i z Panem Mazurkiem, „wzmacniacze przekazu” sypią się gęsto. Podczas wywiadów raczej ich nie uświadczymy.

Mamy i będziemy mieć pretensje do profesorów i doktorów obojga płci i maści wszelakiej za wulgarny język, zwłaszcza gdy czynione jest to w tak durny sposób, jak podczas protestów spod znaku ośmiu gwiazdek.

Ulica rządzi się własnymi prawami, ale… dobra… nie będziemy się powtarzać.

Konwencja, konwencją. Jak na nasz gust troszkę tego za dużo ale to nie my jesteśmy targetem programu, a Pan Stanowski musi dbać o swoich odbiorców, gdyż są oni gwarantem jego niezależności.

Mamy skojarzenie z genialnym, przynajmniej w pierwszych sezonach serialem „South Park”. To jedno z najmądrzejszych dzieł popkultury ostatniego iluśtamlecia, demaskujące obłudę i głupotę wszystkich stron każdego poruszonego sporu. Oglądaliśmy tylko w oryginale, gdyż tłumaczone bluzgi jednak raziły nasze poczucie estetyki.

Czy Pan Stanowski brzmiałby autentycznie, gdyby zamiast „ja pier…” mówił „fuck”?

Język to część jego kreacji i w pewnym sensie cena niezależności.

Warunkiem swobody działania, tego, że nie musi się przejmować atakami, jest monetaryzacja oglądalności. To jest kluczowe. Widzowie czują, że to swojak, swój chłop, z którym można spotkać się na piwie i pogadać o, używając określenia Pana Stanowskiego, „dupach”.

Dziewczyny widzą całkiem przystojnego faceta, z poczuciem humoru, który zapewnia żonie i dzieciom odpowiedni status materialny.

Subskrypcje i lajki są kluczowe.

Płynące na tej podstawie środki od sponsorów zapewniają mu swobodę, na jaką nie mogą sobie pozwolić rzesze „naukowych” pracowników kierunków humanistycznych, tłumaczących nam w „jedynie słusznych mediach” kto jest głupi, a kto nie, a także dziennikarze, experci maści wszelakiej itp.

Kanał Zero nie będzie raczej dostawał dofinansowania z zagranicznych instytucji, wiedzących lepiej niż Polacy, jak ma wyglądać Polska.

Panika, którą Pan Stanowski wywołuje w tych wszystkich „jedynie słusznych” mediach jest warta ceny, tzn. niezbyt salonowego języka.

Po pierwszym kontakcie z elokwencją szefa Kanału Zero naszła nas myśl, iż oto pojawiła się wreszcie jakaś konkurencja dla Cezarego Łasiczki z TOK FM. Porównywać te medialne indywidualności można jednak na bardzo ogólnym poziomie, gdyż w zasadzie są one nieporównywalne.

Pan Łasiczka to najinteligentniejszy rozmówca jakiego jest nam dane słuchać w dzisiejszych mediach. Inteligencja, dowcip i duża wiedza. Jego target jest jednak inny niż Pana Stanowskiego, zawężony w zasadzie do „inteligencji”, podczas gdy Pan Krzysztof celuje w klasy społeczne na południe od słuchaczy audycji „Off Czarek”.

Szef Kanału Zero ma jednak pewną przewagę.

Pan Łasiczka, któremu inteligencji nie sposób odmówić wie, że nie może „polecieć” za daleko. W niedawnej rozmowie z jakąś panią, na temat „zgody na sex”, zadawał owej Pani racjonalne pytania, odwołując się do wątpliwości wskazywanych przez inną przedstawicielkę płci pięknej.

To były rzeczowe pytania.

Dążenie do prawdy obiektywnej to fundament naszej cywilizacji, rozwoju, postępu, gdyż dokonuje się on poprzez poznanie, a tego bez pytań nie da się osiągnąć.

Tymczasem podnoszone przez Pana Cezarego wątpliwości spotykały się z cokolwiek dziwnymi reakcjami owej Pani. Inteligentny Pan Łasiczka uznał na koniec programu za słuszne i bezpieczne, by stwierdzić, iż w pełni zgadza się ze swoją rozmówczynią. Ufff. Sprzedał się Pan, Panie Redaktorze ale i tak Pana lubimy.

Przeglądając „Kanał…” nie dało się pominąć materiału o Paniach Janoszek i blondynce z USA.

Unikamy tych obszarów jak ognia ale tu się nie dało.

Materiał o blondynce z USA był całkiem zabawny, a styl dziewczyny hmm… „uroczy” w swej wulgarności.

Życie bywa ciężkie, dla wielu to reguła. Niech każdy ma prawo wybrać swoją drogę, jeśli nie szkodzi ona innym.

Co do Pani Janoszek.

Jakiś czas temu uderzyły w nas zewsząd reklamy, że Stanowski obnaża Janoszek.

Mieliśmy to w…iadomo gdzie. Po reklamach materiału zorientowaliśmy się że chodzi o jakichś patocelebrytów, w sumie celebrytów, bo to jedna paczka dla nas i generalnie szkoda życia na coś takiego. Trzymamy się od tych sfer jak najdalej.

Same zapowiedzi materiału wyrabiały w nas przekonanie, że buractwo zajmuje się same sobą.

Skoro już jednak poznaliśmy Pana Stanowskiego, to trzeba było zanurkować w ten materiał i… mamy pretensje do autora.

Stworzył Pan Stanowski agresywny moralitet, a naszym zdaniem powinien nagrać pełną podziwu laurkę dla Pani Natalii.

Dziewczyna po mistrzowsku wykorzystała system i to, że jej się udało, to rezultat „jakości” świata dziennikarskiego, z którego oceną dokonaną przez Pana Stanowskiego w pełni się zgadzamy, choć my odnosimy ją do świata dziennikarzy politycznych.

Czy materiał byłby równie głośny, gdyby autor stworzył go tak, jak chcielibyśmy. Ciężko stwierdzić.

Z pewnością jednak biznesowo był to strzał w dziesiątkę i Pan Stanowski potrzebował czegoś takiego, by „z dużym BUM!” pójść na swoje.

Bilans jest na plus.

Strach jaki opanował mainstreamowe media jest bezcenny.

Będą za wszelką cenę i każdym sposobem próbować zniszczyć Pana Stanowskiego.

Możliwe też, iż będą musiały te media zbliżyć się nieco do konstruowania bardziej zgodnego z rzeczywistością przekazu.

Na koniec. Co z tak entuzjastycznie przez nas przyjętym pomysłem Pana Stanowskiego, by kandydować na prezydenta.

Jesteśmy za. Podpisy zbierze bez problemu, a udział w debacie wszystkich kandydatów z pewnością zwiększy jego zasięgi, tzn. elektorat.

Chcemy zobaczyć tę debatę, a gdyby wszedł do drugiego etapu i spotkał się jeden na jeden z przedstawicielem którejś z dwóch dominujących sił politycznych w Polsce…

…to byłoby mega, mega, mega zabawne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *