Ech, ta arystokracja i jej „intelektualne” odloty.
Jest niedziela 25.09.2022 r. We Włoszech właśnie trwają wybory. Obstawiamy większe, niż wskazują sondaże, zwycięstwo prawicy, czy kim tam są włoskie siły polityczne deklarujące, iż nie będą kilku prominentnych szyszek na wierchuszce UE całować w wiadome miejsce. (Proszę zwrócić uwagę, że oddzielamy ideę Unii od ludzi, którym zdarzyło się nią obecnie kierować).
Gdybyśmy byli przedstawicielami owych włoskich ugrupowań, nagłaśnialibyśmy słowa Pani „von” jak tylko się da.
Nie ma to, jak przed wyborami wkurzyć ludzi.
Po zapoznaniu się z „rewelacjami” prominentnej Pani Ursuli, z pewnością znajdą się wyborcy, którzy w myśl zasady „na złość babci” zagłosują niezgodnie z własną moralnością.
Więcej zapewne zostanie w domu. Oznaczać to jednak będzie rezygnację z głosowania na miłe Pani „der Leyen” partie.
Przy okazji warto odnotować, jak wielka zmiana nastąpiła w polskich „postępowych” mediach w temacie sytuacji wewnętrznej w Szwecji.
Sukces Szwedzkich Demokratów trzeba było jakoś wyjaśnić i oto okazało się, iż wyśmiewani i dyskredytowani od lat komentatorzy, donoszący o bezprawiu, w rozumieniu zachodnich norm prawnych, w zdominowanych przez muzułmanów dzielnicach oraz rozkwicie wywodzącego się stamtąd świata przestępczego, to jednak prawda.
Podobnie pojawiły się relacje o dyskryminacyjnej polityce władz „wysoce cywilizowanej” Dani wobec mniejszości.
Ludzie są ludźmi. Zawsze i wszędzie. Emocje i pragnienia mają te same, a różnice w ich ekspozycji wywodzą się z różnic kulturowych które, gdyby Europa Zachodnia nie uległa dyktatowi politycznej poprawności, można było rozbroić. Nie zrobiono tego.
Choć geneza jest tu nieco inna, skutki tego od „zawsze”, widać we Francji.
Teraz wreszcie przestano kłamać o Skandynawii.
Jeśli ktoś nie wiedział, jaki był powód sprzeciwu PiS w 2015 r., wobec rozlokowania na terenie RP uchodźców z innych kręgów kulturowych, to odpowiedź znajdzie właśnie w Szwecji i Danii.
Oklaski.
Nieustannie też nas dziwią wypowiedzi niektórych polskich dziennikarzy, ludzi wydawałoby się obytych w świecie, a już na pewno dysponujących różnymi papierami potwierdzającymi jakieś tam wykształcenie. To ostatnie nie świadczy oczywiście o inteligencji czy „mądrości”.
Niemniej powinni oni rozumieć, że ludzie wszędzie są tacy sami i gdy pojawia się zagrożenia dla ich poziomu życia, to potrafią się „nasrożyć”.
Tymczasem co jakiś czas słyszymy głosy dziwiące się, że w „zachodnim” kraju dyskutuje się na jakiś temat i podnosi różne związane z nim wątpliwości. Przecież tylko my Polacy jesteśmy głupcami nie dostrzegającymi od razu cudownych efektów różnych „postępowych”, niekoniecznie unijnych pomysłów.
Ktokolwiek podejmuje na ich temat dyskusje w Polsce, jest w retoryce naszych „postępowych” środowisk oszołomem.