Ależ emocje!
Niech się Netflixy i Disneye schowają przy naszej rodzimej telenoweli.
Już „pogrzebaliśmy” Tomasz Lisa, a tu taki twist.
Serdecznie polecamy Państwu prześledzić dyskusję na fb.
Koniecznie z wielkim popcornem, bo wątki się mnożą, a do dyskusji dołączają kolejne „gwiazdy” naszego rodzimego piekiełka.
Kij w mrowisko włożył Pan Wojciech Staszewski.
I cóż zrobiła Pani Kim?
Odpowiedziała. Nie było w ostatnich latach lepszego przykładu, dobitniej pokazującego, jak bardzo milczenie potrafi być złotem.
Otrzymujemy osobiste wycieczki oraz faktyczne potwierdzenie zarzutów.
„Że wymagałam od ciebie tyle samo, co od siebie.” To jest mówienie „Lisem”.
Dla naszych czytelników nie jest tajemnicą, iż niespecjalnie cenimy „twórczość” Pani Kim. Ponieważ jest kobietą, dwa razy ważyliśmy dotąd każde krytyczne pod jej adresem słowo.
Tym razem czujemy się rozgrzeszeni.
Od zawsze uważaliśmy, że teksty Pani Kim, używając jej słów, są po prostu „słabe”.
Ideologicznie maksymalnie skrzywione, a pod każdym innym względem po prostu przeciętne do bólu.
Teksty Pani Renaty, a ten nie jest wyjątkiem, bardziej mówią o niej samej, niż o zagadnieniach którym są poświęcone.
Swoje lobbingowe zachowania usprawiedliwia Redaktorka Kim doznawaniem krzywd ze strony Pana Lisa.
I jak to skomentować? Gdzie ta wrażliwość i świadomość konieczności przerwania spirali zła? Itd., itp.
Przecież dziecko, które doznaje od rodziców przemocy, takie wzorce w sobie kształtuje i przekazuje tę przemoc dalej.
Chwilka, przecież Pani Kim nie jest dzieckiem, za to werbalnie jest jednym z najbardziej „empatycznych” dziennikarzy na naszym rynku medialnym.
Tymczasem swoim wpisem potwierdza stawiane jej zarzuty.
Mała dygresja ale nie jesteśmy w stanie wyprzeć tego z pamięci i choć cierpimy, to jest to nasze najzabawniejsze wspomnienie związane z „dziennikarstwem” Pani Kim.
Przy okazji rozmowy, przed kilku laty, w związku ze spektaklem „Klątwa”, Pani Kim broniła „sztuki” słowami (cytat z pamięci): „Nie widzę nic niewłaściwego w robieniu „fellatio” posągowi papieża”. Jakoś tak to było.
Wszyscy obecni w studiu dziennikarze dyskretnie się uśmiechnęli.
…
Dobry odcinek serialu musi mieć intrygujące zakończenie, byśmy z wypiekami czekali na następny odcinek. I Pani Kim nam to serwuje po „ps”.
„W czasie kiedy razem pracowaliśmy, skrzywdziłeś moją przyjaciółkę.”
Ależ to pikantnie „pachnie”.
Z wypiekami czekamy na kolejny epizod i nazwiska.
Ps.
Pan Lis jaki jest, każdy widzi. Niefajny, egocentryczny, despotyczny. Żadnej finezji.
Pani Kim ma dwie warstwy.
Ten „typ” tak ma. Szczytne hasła, frazesy i absolutny brak zrozumienia, że społeczeństwo to różnorodna zbiorowość i mają prawo w nim funkcjonować ludzie o poglądach innych niż „oświeceni”.
Ową „niższą” warstwę ludzie spoza „środowiska” mogą zobaczyć tylko przy okazjach takich jak opisana powyżej.
Pps.
Pani Renato. Proszę zwrócić uwagę, o ile Pan Lis sprytniej się broni. Co prawda jeszcze lepiej by było, gdyby w ogóle milczał, a nie wrzucał zdawkowe uwagi.
Niemniej Pani „elaborat” to cios wymierzony w samą siebie. W takich sytuacjach lepiej pozwolić innym bronić swojej osoby.
Ciężką ma Pani teraz sytuację. nie zazdrościmy.
Ppps.
Po co my się w ogóle tym zajmujemy? Tyle tematów czeka.