Poniedziałek, 27 maj 2025 r.
Jakoś po 15 audycja Pani Piekutowskiej.
Trzy 'y’nteligentne Panie, jakieś tytuły naukowe, co najmniej dwie z trójcy to autorki książek, którym poświęcona jest audycja.
Jedna z autorek stwierdza (cyt. z pamięci) „Fakt, iż Polki nie rodzą, to oczywiście efekt ośmiu lat rządów PiS”.
Oczywiście, przy założeniu, iż PiS rządził w całym zachodnim świecie, gdzie, o zgrozo, przyczynił się do wzrostu dobrobytu.
Spadek dzietności ma bowiem miejsce we wszystkich krajach, w których podnosiła się stopa życiowa i jest dostęp do konsumpcyjnych dóbr wszelakich. Proces ten zachodzi w całym świecie zachodnim z wahnięciami, spowodowanymi funkcjonowaniem znacznych mniejszości pochodzących z krajów odmiennych kulturowo (Francja).
Jak wiadomo, tamtejsza mniejszość wywodząca się północnej Afryki, nie zasymilowała się w znacznym stopniu. Powstały swoiste getta w których poziom życia odbiega od standardu białej większości, co z kolei sprzyja podtrzymywaniu kulturowej odrębności.
We wszystkich krajach tzw. trzeciego świata dzietność jest wysoka. Dzieci to pomoc w pracy i zabezpieczenie emerytalne.
Tymczasem konsumpcjonizm nie sprzyja macierzyństwu i tacierzyństwu.
Dwa plus jeden, w sytuacji gdy tą jedynkę można podrzucić do dziadków, to optymalny model.
Można jechać bez „bachora” na wakacje, można się wyspać. Tak w ogóle to drugie, albo nawet pierwsze „dziecko” w postaci pieska to wygodniejsza opcja.
I można oddawać się konsumpcjonizmowi.
Jeśli jakiś proces zachodzi wszędzie, gdzie mają miejsce identyczne okoliczności, to konkluzja jest oczywista.
I ta nieskomplikowana myśl wynikająca z banalnej, acz uniwersalnej obserwacji umknęła 'y’ntelektualnie wybitnym Paniom w studio u Pani Piekutowskiej.
Co do Pani Lewickiej.
Poziom poczucia własnej „zajefajności” u tej Pani to już kosmos.
Przestaliśmy już weryfikować „nagrody”, które otrzymują osoby podobne Pani Karolinie, gdyż wielokrotnie wspominane poczucie żenady, przy braku tejże u nagradzanych, jednak nas przytłacza.
Swego czasu bowiem, słysząc po raz 10, że ktoś z gromadki TVN24, TOK FM, „Wyborczej” i okolic otrzymał jakąś nagrodę, zerkaliśmy kto zasiadał w jury.
Zawsze, absolutnie zawsze, to koledzy nagradzanych.
Żenada, ach żenada.
Pani Lewicka ostatnio „popłynęła” w ciekawą stronę, co nieco nas zaskoczyło, gdyż Pani ta wydawała się jednak wyposażona w jakiś zasób inteligencji.
Niedawno opisywaliśmy przypadek Pana Stankiewicza, cytując go „inteligenta w pierwszym pokoleniu” która to okoliczność da się zauważyć w postaci „niełapania” przez Pana Redaktora tego i owego.
Żeby jednak Pani Lewicka…
Chodzi nam o wypowiedź, zapewne z czwartku 22.05.2025 r., odnoszącą się do słów S.Mentzena w Kanale Zero.
Na pytanie Pana Stanowskiego, dlaczego Pan Sławomir kandydował na prezydenta, a nie chce bardziej sprawczego stanowiska, gość odpowiedział, iż nie przypomina sobie, by w ostatnim czasie miały miejsce wybory na premiera bądź ministra finansów.
I właśnie to Pani Lewicka, z tym charakterystycznym, acz kompletnie nieuzasadnionym poczuciem własnej wybitności, raczyła skomentować.
Z zajefajnością parującą zapewne w tym momencie z każdego pora na ciele Pani Redaktorki, pouczyła Pani Karolina polityka Konfederacji, iż na stanowisko premiera i ministra finansów nie odbywają się wybory.
Ależ Pani jest „nieostra”.
Jeśli nie zrozumiała Pani, iż to ironia, a umiejętność operowania nią to jeden z podstawowych wyznaczników inteligencji, to powinna Pani w trybie natychmiastowym cofnąć się na staż do najwyżej jakiegoś lokalnego wydania Gazety zapewne Wyborczej.
Sama to sobie Pani robi. Naprawdę… skąd to przekonanie ludzi z waszego środowiska o własnej wybitności?
Wypowiedzi takiej spodziewalibyśmy się po Pani Wielowiejskiej ale jednak co do Pani Lewickiej mieliśmy nieco większe oczekiwania.
W straszną żenadę Pani poszła.
Cóż tam jeszcze w TOK FM?
Szefem został Pan Głogowski i to nie jest dobra wiadomość.
Klapki na oczy i do przodu to definicja tego Pana.
Zniknął z anteny Redaktor Wróbel, jedyny zdroworozsądkowy głos na antenie, a przy tym, jeden z dwóch, obok Pana Zakrockiego, przykład szyku, klasy i kultury najwyższych lotów, która swoją drogą, w przypadku drugiego ze wspomnianych Panów, potrafiła przybrać niezamierzenie zabawną formę.
Czy Pan Zakrocki pozostał w stacji? Jego audycja o 23 zdaje się zniknęła.
Swego czasu odnośnie tego programu naszła nas pewna refleksja.
Pan Zakrocki, powtórzmy, człowiek o wysokiej kulturze, z kindersztubą wywodzącą się dawnych czasów, prowadził swoją nocną audycję w otoczce, ujmijmy to, pewnej elitarności intelektualnej.
Słuchając mieliśmy wizję siedzącego przy kominku, ze szklaneczką whiskey w łapce, przedstawiciela co najmniej solidnie sytuowanej klasy średniej.
Krótko mówiąc, elita społeczne i intelektualna.
Do pracy nie za wcześnie trzeba, więc można się wieczorem oddać refleksjom nad istotą świata.
I w powyższym kontekście uderzała nas poranna audycja prowadzona przez, dla nas legendarnego, Pana Maślaka.
Zaczęliśmy podejrzewać, iż kierownictwo TOK FM, z tym charakterystycznym dla oświeconej lewicy i liberałów poczuciem pogardy dla klas niższych, uważają wstającą o 5 rano na pierwszą zmianę klasę robotniczą za idiotów, stąd zatrudniono do porannej audycji prezentującą adekwatny poziom osobę.
Ot, taka nasza mała teoria spiskowa.
[Aktualizacja: 27.05.2025 r. godz. ok. 2 rano]
Przed chwilą wysłuchaliśmy powtórki porannej audycji TOK FM z Panią D.Wielowieyską jako prowadzącą.
Słuchaliśmy rano jednym uchem, więc obecnie nie śpiąc, zaserwowaliśmy sobie powtórkę.
Tak na 100% pewności nie mamy, gdyż ponownie słuchamy, tym razem drugim uchem, ale zdaje się mamy tu przykład swoistej autocenzury.
Wyraźnie o poranku słyszeliśmy, jak po uwagach skierowanych przez Pana Czuchnowskiego w stronę obecnego w studio przedstawiciela Klubu Jagiellońskiego, ten ostatni wtrącił coś o obrażaniu.
Zrobiło się niemiło, jednak już nie podczas powtórki, gdyż najwyraźniej, choć zachowano krytykę Pana Czuchnowskiego, to odpowiedź na nią drugiego z gości usunięto.
Tak nam się przynajmniej wydaje, choć możliwe, iż nie dosłyszeliśmy jej nocnym, drugim uchem.