Planowaliśmy ten wpis gdy wróciła „na fale” radiostacji Pani Karolina Głowacka. Oddała Pani Redaktor naturze, co naturze się należy i akurat na tych genach ludzkość tylko zyska. Mamy jedynie nadzieję, że umiłowanie nauk, w tym ścisłych, co jest raczej wyjątkiem wśród płci pięknej, nie przekłada się na stosowanie przez Panią Karolinę „mONdrych” książek w wychowaniu dziecka.
Znamy kilka takich smutnych przypadków. Pedagogów-pasjonatów, oczytanych w różnych koncepcjach związanych z wychowaniem dziecka i co gorsza stosujących je na własnych potomkach. Absolutnie w każdym przypadku przyniosło to efekty odwrotne od zamierzonych. Oczywiście ich życie rodzinne w mediach społecznościowych to sielanka.
Skupiła się Pani Karolina na naukowych podcastach i są one w porządku.
Niestety brak w nich tej nuty „szaleństwa”, którą w swoje rozmowy tak fajnie wplata Pan Cezary Łasiczka, niemniej z racji na ogólnie pojętą „klasę” Pani Karoliny, warto ich posłuchać.
Nie raz zastanawialiśmy się, jak ktoś z takim szacunkiem dla nauki znosi sąsiedztwo w tej samej stacji, osób wygłaszających tezy podważające fundamenty nauk przyrodniczych.
Smutkiem przy tym ogarniał nas fakt (ach jak literacko napisane), iż Pani Karolina trzyma się wyłącznie bezpiecznych rewirów. Szkoda. Łatwo jest stwierdzić, iż ktoś jest głupi (do takiej dosłowności się oczywiście nie posuwała). By jednak zmierzyć się z argumentami owego „głupka” trzeba mieć „to coś”.
Tak więc Pani Karolina odeszła na swoje, a co ciekawsze, choć umieszczone na dokładnie przeciwnym biegunie, ujmijmy to… intelektualnym, również Pan Piotr Maślak zniknął z „eteru”.
Awansował do TVP i jest to jeden z tych licznych przykładów (obok np. prof. Leszczyńskiego i Pana Wrońskiego), gdy wierność w latach chudych przynosi korzyści po zmianie władzy. Wierność w powyższych przypadkach jak najbardziej słusznie rymuje się z mierność, choć wiadomo, kto jest poza skalą…
To zapewne koniec naszej znajomości z Panem Maślakiem, gdyż telewizji nie oglądamy i oglądać nie zamierzamy.
Przy okazji.
Zanim Pan Maślak pożegnał się z TOK FM, jedna „rzecz” mu się udała. Ta „rzecz” (bez obrazy prosimy), nazywa się dr Mirosław Oczkoś. Czy ktoś wiedział wcześniej o jego istnieniu?
Przedstawił go światu Pan Piotr i oto teraz jest obecny wszędzie i… cóż… jeśli nie przeszedł jakiejś cudownej metamorfozy, to warto tego pana słuchać w równym stopniu, co podczas audycji z Panem Piotrem.
Jako sztylet wbity w mózg odbieramy upadek Pana Łasiczki.
Dwukrotnie wcześniej nam podpadł, co było nieistotne na przestrzeni lat. Jednak do trzech razy sztuka…
Za pierwszym razem zirytowaliśmy się, gdy udał się do domu jakiegoś grajka, przeprowadzić z nim wywiad. Niemal słychać było jak zadając pytania, wali czołem w podłogę.
Nie ogarniamy, skąd to przekonanie, że artyści są jakimiś autorytetami w innych dziedzinach, niż sztuka, którą się parają.
Strasznie sponiewierał swego czasu Pan Cezary jakiegoś młodego naukowca, którego natura nie obdarzyła dystansem do samego siebie, a tu jakiemuś grajkowi składa hołdy.
Ech…
Druga porcja żenady, to audycja poświęcona domniemanej rzezi chrześcijan w Etiopii.
Cóż.. odbieramy tę audycję personalnie, gdyż Pan Łasiczka z samozadowoleniem w głosie podsumował rozmowę, z której wynikało, iż masakra może była, a może jej nie było, iż: „Niektórzy powinni się zastanowić zanim coś napiszą.” (Cyt. z pamięci).
Słowa te nie odnosiły się do wypowiedzi posłanki lewicy, M.Prokop-Paczkowskiej „Po co się tam pchali”, a powinny.
Wierzyć nam się nie chce, że inteligentny Pan Łasiczka nie „skumał”, że żenadą w całej tej historii nie było powielanie potencjalnie nieprawdziwego faktu, ale odniesienie się do niego w sposób obnażający własną niewiedzę.
Etiopia to jedno kilku państw, o najstarszych chrześcijańskich tradycjach.
Nawet nie chciało się tej żałosnej Pani P.-P. w Internecie sprawdzić…
Nieustannie nas przeraża, jak ogromne braki, ogólnie mówiąc, w potencjale umysłowym, posiada polska lewica.
To się chyba stało jakimś kryterium przyjęcia.
Ostateczny, niestety, upadek Pana Łasiczki, to dwie audycje o CPK.
Ależ to była żenada i śmiemy twierdzić, że Pan Cezary ma tego świadomość.
Pierwsza audycja: jakiś „expert” rozprawiał się w niej z koncepcją budowy CPK.
Pan Łasiczka… hmmm… co właściwie robi, czy raczej czego nie robi…
Nie zadaje konstruktywnych pytań. Nawet nie, że niewygodnych. Po prostu nie robi tego, co zwykle robi.
Dopiero pod sam koniec pojawia się zagadnienie „A gdyby wprowadzić postulowane zmiany, czy wtedy CPK miałby sens?”, na co gość odpowiada, że „Nie o tym jest rozmowa”. (Obydwa cytaty z pamięci).
Kolejna audycja z tą samą personą.
JEDNO!
Pan Łasiczka zadaje dosłownie JEDNO niewygodne pytanie, oczywiste w kontekście CPK od samego zarania tej koncepcji. „Co z cargo?”
„Expert” expertuje, Pan Łasiczka nie drąży.
Strasznie się Pan, Panie Łasiczko, nierasowo spieskował tą audycją.
To wyglądało jak program na zamówienie, tylko… strasznie degradująco intelektualnie to wyszło.
I po prostu nieuczciwie, ale to właśnie to, o czym pisaliśmy.
Lewica nie odnosi się do niewygodnych faktów. Ona o nich nie wspomina.
Wystarczyłoby obejrzeć w sieci audycje Pana Macieja Wilka (jesteśmy pewni, że Pan Cezary to zrobił) i w rozmowie z żenującym „expertem” powtórzyć argumenty czołowego, jak sądzimy, zwolennika CPK.
To by było uczciwe i z chęcią sami wysłuchalibyśmy rzeczowej krytyki.
Ba! Nie ma problemu, byśmy zmienili nasze przychylne zdanie względem CPK. Potrzebujemy do tego jednak argumentów, a najlepszymi byłyby punkt po punkcie obalone tezy Pana Macieja Wilka.
Szkoda, Panie Cezary, szkoda.
C.D.N.