4 czerwca maszeruje, PiS opozycję konsoliduje, a D.Tusk triumfuje.

Była szansa na „trzecią drogę”.

Nie, nie chodzi o Pana S.Hołownię. Ostatnie rankingi pokazują, iż jednak mieliśmy rację. Lider partii „Polska 2050” jest zwyczajnie słaby. Efekt świeżości minął. Próby ratowania sondaży podkreślaniem własnej odrębności, czego apogeum było głosowanie w sprawie SN tylko pogorszyło obraz całości. I rzecz najważniejsza dla lidera, osobowość. Stand-uppy Pana Hołowni zdecydowanie ustępują wystąpieniom lidera KO.

„Trzecią drogą” mógł być Pan W.Kosiniak-Kamysz.

W czasie kampanii prezydenckiej, gdy Pani Kidawa-Błońska pogrążała się z każdą kolejną wypowiedzią, szef PSL świetnie się zaprezentował i wielu ludzi to dostrzegło, co znalazło odzwierciedlenie w sondażach.

Niestety, wejście do gry R.Trzaskowskiego i powrót D.Tuska zniszczyły nadzieję na pojawienie się siły, którą jednoczyło będzie coś innego niż nienawiść do przeciwnika.

Szkoda. Trzecia partia w sejmie, niewiele ustępująca głównym graczom, mogłaby dyktować warunki.

To już przeszłość.

Obecnie sytuacja wygląda tak, iż konflikt i wzajemna nienawiść między zwolennikami PiS i KO narasta i nic nie zapowiada zmiany w tej kwestii.

Jutro ulicami Warszawy przejdzie marsz, słusznie nazywany „marszem Donalda Tuska”.

Jako symetryści obstawiamy grube zadymy. To z pewnością będzie ciekawy dzień.

Jest pewne, iż jeśli po jesiennych wyborach nie uda się J.Kaczyńskiemu sklecić rządzącej większości, będzie to zasługą D.Tuska.

Gra idzie na ostro. Takiej mobilizacji liderów w III RP jeszcze nie było, przy czym aktywnością lider KO przebija szefa PiS. Truizmem jest twierdzenie, iż obydwaj mają świadomość stawki o jaką toczy się gra i gdzie znajduje się boisko na którym należy grać. Problemy zdrowotne J.Kaczyńskiego nie ułatwiają mu jednak nawiązania równorzędnej rywalizacji.

Tusk oprócz lepszego zdrowia ma dodatkowe atuty: niezłą sylwetkę i talent stand-uppera. Merytorycznie również jest nieźle przygotowany choć zaliczył kilka wpadek i nieco nas dziwi, iż rządzący mu ich nie wytknęli, choć to delikatne kwestie, o których później.

Porusza się swobodnie, z pewnością siebie. Mówi składnie, nie plącze się, odpiera ataki, choć trzeba stwierdzić, iż atakujący go, obecni na spotkaniu zwolennicy prawicy merytorycznie są po prostu słabi.

Jedyny raz, przy zastrzeżeniu, iż oglądaliśmy tylko kilka spotkań, gdy szef KO odpierał „atak” nieco się plącząc, związany był z pytaniem jakiejś kobiety o likwidację OFE. Trochę nas to zaskoczyło, bo to sprawa łatwa do obrony.

Właśnie pytania z zakresu gospodarki, zadawane akurat nie przez PiS-owców, a zwolenników np. Konfederacji, zmuszają Pana Tuska do większego wysiłku. Trzeba jednak przyznać, iż nieźle daje sobie radę.

Dawno temu chcieliśmy, opisując stan opozycji, odwołać się do świetnego komiksu autorstwa genialnego duetu Rosiński, Van Hamme, pt. Szninkiel. W finale pada tam kwestia: „Pokój nastąpi, gdy trójka się zjednoczy… przeciwko mnie”.

Krzyczeli opozycyjni liderzy w ostatnich latach o totalitarnych zapędach PiS. Fakt, iż nie jednoczyli się dowodził, iż to była to zwyczajna „ściema” wyłącznie by pozyskać opozycyjny elektorat.

D.Tusk, konsekwentnie radykalizując elektorat spychał konkurentów ze sceny. Ustawa o „tuskowej” komisji przesądziła sprawę. Panowie Hołownia i Kosiniak-K. nie mieli wyjścia. Pan Donald triumfuje.

c.d.n.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *