Chcieliśmy wyrazić nasz szacunek Panu Redaktorowi Danielowi Passentowi za to, że we wstępie do rozważań nad tragiczną śmiercią Prezydenta Pawła Adamowicza (TOK FM, niedziela 20 stycznia 2019 r. godz. 10.00) wspomniał o zabójstwie Marka Rosiaka (19 października 2010 roku), asystenta europosła PiS, zamordowanego przez byłego członka PO, krzyczącego o nienawiści do Kaczyńskiego.
Hmmm, chyba nam się wydawało. Na pewno przez nieuwagę Redaktor zapomniał wspomnieć o pierwszym mordzie politycznym w III RP. Tym bardziej, że miało to miejsce po katastrofie smoleńskiej, gdy całość władzy w Polsce znajdowała się już w rękach koalicji PO-PSL.
Prawdę mówiąc zawsze nas dziwiło, że PiS nie wykorzystuje tej tragedii, tym bardziej, że wypowiedziane wkrótce po niej słowa Pana Niesiołowskiego, jakoby morderca wcześniej to jego szukał, w sposób kompletny pokazują założenia „polityki miłości” z czasów rządów Premiera Donalda Tuska.
Po niedzielnej tragedii od razu pojawiły się głosy o „języku nienawiści” i jego domniemanym wpływie na działania mordercy. Wraz z ujawnianiem informacji o jego przeszłości oraz fakcie, iż ostatnie pięć lat spędził w zakładach karnych, zaczęto insynuować, że to podczas pobytu w więzieniu uległ on indoktrynacji politycznej.
Trzeba jak widać przypomnieć, co niniejszym czynimy serią poniższych zrzutów ekranowych (dobranych bez selekcji, to pierwsze wyniki w wyszukiwarce po wpisaniu hasła „więzienia wyniki wyborów”) iż „od zawsze” Platforma Obywatelska bezdyskusyjnie wygrywała w wyborach organizowanych na terenach zakładów karnych.
Szkoda, że Redaktor Passent nie posłuchał poprzedzającego jego audycję programu Grzegorza Sroczyńskiego i rozmowy z prof. Karolem Modzelewskim i Małgorzatą Goetz. Naprawdę szkoda.
Od siebie chcemy dodać, że opis polskiej rzeczywistości oraz idee, które u Redaktora Sroczyńskiego głosili wymienieni powyżej goście to poglądy z którymi utożsamiamy się w 99,9%.
Serdecznie zachęcamy Państwa do wysłuchania tej rozmowy.
Dziwi się Pan Profesor, że jego postawa spotyka się z niezrozumieniem podczas np. KODowych manifestacji.
Niestety żeby móc zająć takie stanowisko po pierwsze trzeba nie być zależny finansowo od pielęgnacji konfliktu PO-PiS, co na wstępie wyklucza większość dziennikarskiego środowiska, z nielicznymi wyjątkami, a już raczej bez wyjątków jeśli chodzi o nadających ton polityków rywalizujących partii.
Wiedza o funkcjonowaniu społeczeństwa oraz wysłuchanie argumentów obydwu stron sporu z pewnością nie zaszkodzą.
Przede wszystkim jednak konieczna jest wrażliwość na krzywdę ludzką i zdolność empatii, gdyż bez choćby próby zrozumienia o co chodzi drugiej stronie nie ma najmniejszych szans na porozumienie.
Ostatni element jest kluczowy (pierwszy oczywisty) nie dziwią więc słowa prof. Modzelewskiego.
Niestety większość ludzi zajętych codziennymi obowiązkami, nie zajmując się zawodowo polityką poprzestaje na jednostronnych przekazach medialnych, a w jakości tych dorównują sobie obydwie strony konfliktu na polskiej sceny politycznej.
Tymczasem kluczowa jest wiedza co rzeczywiście zrobił lub powiedział dany polityk, a nie to co nam się mówi, że zrobił bądź powiedział. Bez tej wiedzy wyciąganie jakichkolwiek wniosków jest bezsensowne, gdyż opieramy się wówczas na zafałszowanym przekazie dobranym pod barwy polityczne.
W latach 2005-2007 rząd PiS organizował bardzo częste konferencje prasowe, pragnąc w ten sposób zapewnić sobie bezpośredni przekaz, gdyż nadawaną na żywo konferencję prasową trudno zmanipulować (oczywiście da się za pomocą interwału czasowego). Efektem były kpiny i szyderstwa dziennikarskich „elit”.
Ze zdumieniem obecnie obserwujemy, jak dziennikarze i politycy mówią o faktach sprzed zaledwie kilku lat, które w rzeczywistości nie miały miejsca, a w najlepszym razie przemilcza się niewygodne wydarzenia.
Czym są najbardziej niestosowne wypowiedzi Pani Pawłowicz wobec tego co wygłaszał Janusz Palikot, hołubiony w szeregach Platformy dopóki nie zaczął zbytnio grać „na siebie”? Ba! Wypowiedzi Pana Palikota i Pana Niesiołowskiego przysparzały popularności koalicji PO-PSL. To się po prostu opłaca. Przez lata w czołówce PiS nie było nikogo publicznie prezentującego taki poziom ale jak widać wyciągnięto odpowiednie wnioski.
Tak więc szanowni krytycy Pani Pawłowicz, zastanówcie się skąd we władzach PiS przyzwolenie na takie, a nie inne zachowanie Pani Poseł. To po prostu logiczne wyciągnięcie wniosków z wieloletniej działalności naczelnych (byłych obecnie) hejterów PO.
Przykład amnezji który ostatnio szczególnie nas „zaintrygował” ze względu na jego eksploatację to kwestia protestów na Węgrzech przeciwko planowanemu wprowadzeniu odroczonej (kilkuletniej) płatności za nadgodziny. Wysłuchaliśmy kilkunastu audycji i przeczytaliśmy przynajmniej kilka artykułów na ten temat w „jedynie słusznych” mediach i nigdzie słowem nie wspomniano, że podobny projekt rozważano w okresie rządów PO-PSL.
ps.
Publikując powyższe printscreeny w kontekście „motywacji politycznej” mordercy oczywiście dokonaliśmy celowej manipulacji i prosimy Państwa o wybaczenie ale skłoniły nas do tego słowa przedstawicieli „jedynie słusznej opcji”, która „wszystko od razu wie”.
Zapewne jest prawdą, iż wyboru celu morderca dokonał w oparciu o wiadomości przekazywane przez media. Odsiadywał wyrok w zakładach karnych na północy kraju i niewątpliwie docierały do niego informacji o walce politycznej toczonej m.in. w Gdańsku, oraz o zwycięstwie Prezydenta Adamowicza, pomimo ataków ze strony środowiska PiS i krytyce ze strony PO przed pierwszą turą.
Paweł Adamowicz stał się postacią nr 1 na Pomorzu, a przez to niestety i celem zabójcy.
Formułowanie tezy, iż „do mordu skłoniła go propaganda PiS” jest jednak nieuprawnione. W świetle tego co do tej pory wiemy o osobowości mordercy, jego stanie psychicznym i wygłaszanych w więzieniu deklaracjach, wiarygodnie brzmią motywy które w oparciu o funkcjonowanie społeczności w zakładach karnych przedstawił prof. Modzelewski.
Szkoda, że Redaktor Passent nie słuchał…
Dobra ale to co prof.Modzelewski powiedział właściwie? Nie napisaliście.