„Śmiertelny chwyt” Pani Ewy Siedleckiej.

Przekleństwem współczesnego dziennikarstwa jest to, iż ludzie wypowiadają się autorytarnie na tematy o których nie mają pojęcia.

Dzieje się to nagminnie ale naszym zdaniem Pani Ewa Siedlecka w Poranka Radia TOK FM w dniu 23 lipca 2018 r. poleciała za daleko.

Posłuchajmy:

Brzmi to zaiste dramatycznie i nieświadomy faktycznej istoty „śmiertelnego chwytu” słuchacz może się „wstrząsnąć i zmieszać”.

Tłumaczymy Pani Redaktor i prosimy o zapoznanie się z poniższą treścią innych dziennikarzy by nie rozpowszechniali podobnych głupotek jak Pani Siedlecka.

Policja celowo stosuje owe chwyty, by zatrzymywanym nie stała się poważna krzywda.

Chwyty duszące właśnie po to stosowane, by unieruchomić zatrzymanego, równocześnie do minimum sprowadzając niebezpieczeństwo poważnych obrażeń.

Czy mogą one doprowadzić do utraty przytomności? Oczywiście mogą, jednak podczas starcia z manifestantami praktycznie nie ma na to szans.

Chwyt ten służy bowiem szybkiemu obezwładnieniu, by mając pełną kontrolę nad zatrzymanym obalić go i skuć. I oczywiście odciągnąć w bezpieczne miejsce, jeszcze w chwycie lub po skuciu.

Czasem ciągnie się skutego klienta co, jeśli nie doszło do tego już podczas obezwładniania, na pewno doprowadzi do otarć, zadrapań, a nawet i niewielkich krwawiących ran. Praktycznie nie ma jednak możliwości by doszło do poważniejszych obrażeń.

Przypadki utraty przytomności w trakcie duszenia zdarzają się podczas walk w formule mma. Tylko że w żaden sposób nie można tego porównywać do użycia duszenia służącego skuciu zatrzymanego.

Ringowe duszenie, tzw. Mata leo, odbywa się najczęściej w parterze i w czystej formie wygląda tak, że zawodnik „przytula” się jak najściślej do pleców przeciwnika, w charakterystyczny sposób obejmując jego szyję rękoma, oplatając go równocześnie nogami.

Praktycznie nie ma możliwości ucieczki z takiej pozycji, nawet przy znacznej dysproporcji zawodników i unieruchomionego może uratować jedynie koniec rundy.

Sędzia podczas takiej akcji uważnie obserwuje czy duszony nie „odklepie” poddania, albo nie straci przytomności, co w ferworze walki czasem się zdarza, gdy zawodnik usiłuje przetrwać do „gongu”.

Powyższa sytuacja nie ma jednak odniesienia do „ulicy” ponieważ obydwaj walczący leżą 😀

Załóżmy jednak, że służbom porządkowym nie wolno stosować chwytów. Jaka jest alternatywa?

Przywalić z piąchy? To grozi np. utratą uzębienia.

W skrajnym przypadku może doprowadzić do wstrząsu mózgu i śmierci w skutek krwiaka.

Cios na korpus to połamane żebra.

To są o wiele poważniejsze zagrożenia niż otarcia.

Można jeszcze przywalić pałą co tylko zwiększa ryzyko wymienionych powyżej urazów.

Z tego względu chwyty obezwładniające są najbezpieczniejszą formą unieszkodliwienia człowieka.

„Przytulenie” uniemożliwia „odwinięcie się”, zadawanie ciosów, a więc pozwala uniknąć poważniejszych obrażeń również drugiej stronie.

Obezwładnionego delikwenta kładzie się na ziemi, by nie przeszkadzał, podczas gdy przedstawiciel władzy wraca do obowiązków.

Tak więc owe potępiane przez panią chwyty( co to w ogóle za pomysły z ich zabranianiem gdziekolwiek) służą uniknięciu obrażeń, a nie ich zadawaniu.

Co zaś do skręcenia karku, to unieruchomienie uniemożliwia skręcenie. Troszkę logiki poprosimy.