Przejdźmy od razu do meritum.
Dlaczego „rozliczanie” rządów PiSowskich przebiega tak ślamazarnie?
Odpowiedź: Ponieważ się nie przyznali, co oznacza, iż trzeba im winę udowodnić.
Pan Tusk tymczasem wprost przyznał się do łamania polskiego prawa.
I tyle.
Jeśli PiS wróci do rządzenia, bądź współrządzenia, nie trzeba będzie kombinować.
Skoro oskarżony się przyznał, a istnieje duże prawdopodobieństwo opuszczenia kraju, natychmiastowy areszt będzie jak najbardziej uzasadniony.
Gdy to nastąpi będzie można się zająć kompletowaniem aktu oskarżenia.
Faktem bowiem niezaprzeczalnym jest to, iż Premier formułując wypowiedź o „demokracji walczącej” przyznał się do zamiaru świadomego łamania porządku prawnego w Rzeczypospolitej.
Wyraźnie mówi o intencjonalnym łamaniu prawa.
Tu nie ma żadnych niedopowiedzeń.
Wskażmy więc konkretne zapisy w oparciu o które można Pana Premiera, wraz z przydupasami powtarzającymi jego słowa, wysłać na sponsorowany przez państwo odpoczynek.
Konstytucja RP, Rozdział I
Art. 13.
Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji […] których program lub działalność zakłada lub dopuszcza […] stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa…
Wypowiedź premiera wypełnia przesłankę o „…stosowaniu przemocy w celu zdobycia…” jeśli nie władzy, skoro opozycja wygrała wybory, to na pewno „…wpływu na politykę państwa”.
Wyjęliśmy z artykułu trzynastego fragmenty odnoszące się do słów Premiera. Jeśli ktoś podejrzewa manipulacje z naszej strony, proszę sprawdzić całość zapisu.
Zejdźmy schodek niżej, do zapisów kodeksu karnego.
Art. 128. [Zamach na organ konstytucyjny RP]
§ 1. Kto, w celu usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności od lat 3 do 20.
§ 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 3. Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Art. 255. [Publiczne nawoływanie do popełnienia występku lub przestępstwa skarbowego]
§ 3.
Kto publicznie pochwala popełnienie przestępstwa, podlega grzywnie do 180 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Przede wszystkim, ze względu na swą „medialność”, narzuca się sprawa przejęcia mediów publicznych ale generalnie z przytoczeniem przykładów nie będzie problemu.
Cyrk, który toczy się nadal wokół uznania wynik wyborów prezydenckich, to gotowy akt oskarżenia.
Wybiórcze uznawanie decyzji Sądu Najwyższego to, nie da się tego inaczej określi, KRETYŃSKI gwałt na logice. Nie chcieliśmy wierzyć, iż tuskowa ekipa to robi. Przecież tego się nie da logicznie uzasadnić.
Wybory parlamentarne uznajemy, prezydenckich nie.
…
Coś niedobrego dzieje się z Panem Tuskiem od pewnego czasu.
Wygląda na to, iż przegrał po prostu z Internetem.
Mając tradycyjne media po swojej stronie, przekaz „My mądrzy, oni głupi” kształtował większość społeczeństwa.
Przekaz mainstreamowych „dziennikarzy” nie wytrzymał jednak, u inteligentnych odbiorców, zderzenia z nieskrępowanymi powiązaniami internetowymi komentatorami.
Pan Donald nie docenił tego i powoli staje się memem również w tradycyjnych mediach.
Prawdę mówiąc skala błędów, które popełnia troszkę nas szokuje.
Czy jest to po prostu przeliczenie się z własnymi siłami i zabrnięcie w rejony, w których nie można już inaczej, czy bezkrytyczna miłość do historii starożytnej i zapatrzenie w triumwiraty, z których ostać się może tylko jeden… tylko co dalej.
Jest też możliwość, której absolutnie Panu Premierowi nie życzymy, iż choć fizycznie jest w świetnej formie, to może wiek odbija się już na kondycji umysłowej.
Najbardziej prawdopodobne wydaje nam się jednak, jako dominujący czynnik, ego Pana Donalda.
O ile bowiem po ostatnich wyborach parlamentarnych jego historyczny sukces nad rywalem wydawał się możliwy, to obecnie wszystko, absolutnie wszystko i na każdej płaszczyźnie zdaje się sugerować, iż zmierza on do ostatecznej porażki w starciu z Jarosławem Kaczyńskim.
Biorąc pod uwagę kondycję fizyczną rywali, byłby to ciekawy przykład triumfu umysłu nad ciałem, gdyż już nawet medialni wyśmiewacze Kaczyńskiego potrafią na wizji przyznać, iż facet jest „kingmakerem”.