Nie mamy pretensji do TOK FM i TVN 24, że są opozycyjną tubą. Mamy pretensje o to, że twierdzą, iż nią nie są. Manipulacja, naginanie faktów, przeinaczenia, ot… mniej lub bardziej tzw. „tępa” propaganda.
„Przypadek” Pani Joanny dobitnie to pokazuje.
Pojawiła się kolejna okazja by zaatakować władzę na poziomie emocjonalnym, gdyż ta wredna gospodarka ciągle nie chce się zepsuć. Ruszył więc paskudny atak, często pełen sprzecznych detali w relacjach ze zdarzenia.
Policja ujawniła nagranie. Z opozycji padają głosy: „Jak mogli?”
Musieli. Gdy funkcjonariusze opisywali okoliczności interwencji, podważano ich wiarygodność.
Wiarygodność całej policji, CAŁEJ INSTYTUCJI!
Tak wiemy, opozycja (używając tego terminu mamy na myśli również, a może przede wszystkim dziennikarzy) robi to od lat ale media same się przyczyniły do tego, że policji, jak się wydaje, nie grozi ideologiczny rozłam. Przynajmniej do końca rządów PiS.
Szokiem była dla nas „niemądrość” mediów opozycyjnych, gdy swego czasu intensywnie promowały one człowieka Margot i Panią Lempart.
Ci „geniusze” pokazywali nagranie, jak człowiek Margot stoi przed rzędem policjantów i krzyczy: „Wypier… z mojego kraju”.
Pani Lempart… stojąca przed innym szpalerem funkcjonariuszy i „lecąca” w ich kierunku „k..wami” itp.
Gdybyśmy byli funkcjonariuszem odpowiedzialnym za szkolenie policjantów, to byłyby nasze podstawowe materiały edukacyjne z przekazem: „Patrzcie, za kogo was mają, a wy przecież chcecie wykonywać tylko swoje obowiązki.”
Promowanie „kultury” wspomnianych postaci, odrzucało od opozycji również zwykłych ludzi, długo jednak trwało, zanim ta myśl dotarła do umysłów opozycyjnych dziennikarzy.
„Uroczy” był atak Pani Lempart na Panią Lewicką, gdy ta ostatnia robiła wszystko, by pomóc swojej gościni.
Wracając do policji.
Instytucja ta z natury jest przedłużeniem władzy, więc jej dehumanizacja jest na rękę opozycji. Po prostu. Prawda musi ustąpić „idei” obalenia prawicowej władzy.
Po ujawnieniu nagrań, myślący ludzie zorientowali się, że opozycja kolejny raz „przegrzała” taki, wydawało by się, „cudowny” prezent od władzy.
Przed chwilą słuchaliśmy w TOK FM Pani Lewickiej. Jakby troszkę inaczej Pani brzmiała niż w minionych dwóch dniach.
Robi się więc to, co od ośmiu lat, gdy wielka tragedia okazuje się nie dość wielka. Pokombinujmy, żeby i tak wyszło na nasze.
Teraz Pan Morozowski w TVN 24 ma swoją audycję. Podczas dwóch minionych dni usiłował tak pokierować rozmową, by żaden zarzuty nie padł pod adresem Pani Doktor, która skontaktowała się z policją.
Dzisiaj ten wątek się nie pojawił. Ewidentnie Pan Redaktor wysłuchał nagrania ze zgłoszenia.
…
Słuchamy wypowiedzi różnych rozognionych pań i panów. Słuchamy i coś nam nie pasuje. Cóż za radykalna zmiana narracji.
Od kilku lat szedł z ich ust przekaz, że nie można aborcji w Polsce przeprowadzić. Teraz, rozpatrując przypadek Pani Joanny, Panie reprezentujące różne proaborcyjne organizacje twierdzą iż „Aborcja jest legalna w Polsce i nikt nie może ukarać kobiety za jej przeprowadzenie.”
Żeby nie było…wiemy jak się przedstawia stan prawny, jednak to, co głosiły owe Panie w minionych latach to była zwykła gra polityczna, w której nikomu nie zależy na przedstawianiu stanu faktycznego, tylko urabianie elektoratu.
Aborcja to po prostu temat, który wiele nie kosztuje jeśli chodzi o realne pieniądze, a można się wokół niej pięknie kłócić mobilizując elektoraty. O to wszak w polityce chodzi. Wszystkim stronom.
Nasze zdanie? Nie ukrywamy, iż ewoluowało ono przez ostatnie lata, co jest typowe dla niemłodych już Polek i Polaków wychowanych w katolickiej Polsce.
Aborcja to indywidualna sprawa kobiety. W ogromnej większości to na niej spoczywa „ciężar” wychowania dziecka, a świata, gdzie mąż i żona …od ślubu do śmierci… i razem .. i dopóki… itd. nie udało się stworzyć pomimo stuleci prób.
Przynajmniej nie w świecie, gdzie priorytetem jest dogadzanie sobie.
Współczesny świat promujący indywidualność i łamanie zasad społecznych, niezobowiązujące, szybkie numerki, promocja związków opartych na „czymśtam”, a nie na odpowiedzialności itp. sprzyja niechcianym ciążom.
Cóż… biologii się nie przeskoczy i nawet w czasach najbardziej „moralnych” ową moralnością nie przejmowali się ci, którzy mogli sobie na to pozwolić, przy okazji pilnując jej u zależnych od siebie grup społecznych. Ot, udało się nam tu umieścić przyczynek do trwającej od kilku lat w Polsce chłopomanii.
Wróćmy do sprawy Pani Joanny.
Jak wynika z nagrania zgłoszenia, interwencja była w pełni uzasadniona.
To, co się dalej działo nie było komfortowe dla Pani Joanny, zgadzamy się, iż było traumatyczne i prawdopodobnie można, a niewykluczone, że trzeba było uniknąć pewnych zachowań.
Nie zrezygnowano z nich.
Dlaczego?
Ludzi pracujących w instytucjach „służebnych” wobec społeczeństwa można podzielić na kilka grup.
Najważniejszy z punktu widzenia szarego człowieka jest podział na tych, którzy mają „misję” i tych, którzy mają ową misję „gdzieś”, wiadomo gdzie.
Ci pierwsi to „anioły”. To ludzie, którzy poświęcają prywatny czas, często prywatne środki, by pomóc osobom takiej pomocy potrzebującym.
Wiecie Państwo, na co „anioły” nie mają czasu? Na papiery. Te wszystkie instytucje wymagają dokumentacji. „Papierów” opisujących co się zdarzyło, co się zrobiło, a najważniejsze w tym jest to, by podjęte czynności były zgodne z procedurami.
I zdarza się, że ci najbardziej zaangażowani otrzymują potem najcięższe ciosy. Dostępni przez 24/h, wychodzący poza obowiązkowe działania podczas pracy, gdy zdarzy się coś niepożądanego, zbierają największe ciosy. Oni nie mieli czasu na papierologię.
Dla kontrolujących i oceniających sytuację najważniejsze są papiery. Zaszło to, trzeba było zrobić tamto. Jest papier? To następny krok.
Bezduszne trzymanie się przepisów to najlepszy sposób na bezproblemowe życie.
Jeśli coś się wydarzy, coś niefajnego, takie papiery to jedyna obrona. Jeśli mam udokumentowane, iż zrobiłem wszystko, czego ode mnie wymagają przepisy, nie mam się czego obawiać.
Pani Doktor otrzymała informację od pacjentki, iż ta ma myśli samobójcze, co uwiarygadniała historia pacjentki. Dokonała zgłoszenia i działanie to było jak najbardziej uzasadnione w tych okolicznościach. Zarzuca się jej, iż nie musiała podać wszystkich informacji, które przekazała.
Łatwo teraz oceniać. W tamtych okolicznościach musiała podjąć decyzję i przekazać jak najdokładniejsze dane, dające wyczerpujący obraz zagrożenia.
Gdyby sytuacja zakończyła się tragedią, mógłby ją spotkać zarzut, iż nie przekazała wszystkich informacji, świadczących o powadze sytuacji.
Można oczywiście również powiedzieć, iż Pani Doktor przerzuciła odpowiedzialność na policję.
Ona od tej pory miała „czyste ręce”.
I owszem. Przerzuciła. Tak działa system. Podjęcie jakiejś akcji było jednak jej obowiązkiem.
Odpowiedzialność przeszła odtąd na policję.
Policjanci trzymali się procedur. Bezdusznie? Prawdopodobnie tak. Bez empatii? Prawdopodobnie tak.
„Geniusze” krytykujący akcję mówią: „Przecież im powiedziała, że nie chce popełnić samobójstwa.”
Żałośni jesteście.
Skoro wcześniej Pani Doktor potwierdziła takie zagrożenie, to jej słowa mają priorytet.
Brutalnie to zabrzmi ale jaką wiarygodność ma osoba w takiej sytuacji, w jakiej znajdowała się Pani Joanna? Leczenie, leki, niepowodzenia w życiu prywatnym.
Istniało wysokie prawdopodobieństwo targnięcia się na życie. Gdyby faktycznie do tego doszło, w sytuacji, gdy policjanci byli w trakcie interwencji, byłoby to ich ewidentne zaniedbanie.
Z punktu widzenia funkcjonariuszy trzymanie się procedur to jedyne rozsądne rozwiązanie, by nie zostali oskarżeni o zaniedbania w przypadku tragedii.
Po opublikowaniu nagrania ze zgłoszenia, opozycja skupiła się na laptopie i aborcji.
Niemądre, że policjanci kluczyli w kwestii komputera. Zabezpieczono potencjalny dowód. Ot i po sprawie.
Dowód w sprawie domniemanej pomocy przy aborcji.
Dura lex, sed lex.
Skoro istnieje podejrzenie złamania prawa, policja jest zobowiązana przeprowadzić określone postępowanie.
Znów „obrońcy” mówią, iż: „Przecież im powiedziała, że sama kupiła tabletki”.
Słów brak.
Zapewne gdy opozycja przejmie władzę, wprowadzi się następujące metody śledcze:
- Popełnił Pan to przestępstwo?
- Nie.
- To dziękujemy. Do widzenia.
ps.
Tak przy okazji.
Kolejna rozmowa w TVN24 Pana Morozowskiego jest związana z exterminacją Żydów. Rozmówcami jest dwójka młodych naukowców. Chyba zaczniemy odzyskiwać wiarę w młodych przedstawicieli nauki. Dziękujemy Wam za rozsądne, oparte na faktach wypowiedzi, z uwzględnieniem realiów, w których omawiane wydarzenia się rozgrywały.