Wysłuchaliśmy właśnie Pana Kuisza w TVN24 w programie „Loża Prasowa”. W dniu wczorajszym w TOK FM wystąpił wspólnie z Panią Wigurą.
Panie Jarosławie. Ucieka Pan od meritum. Rozmywa Pan.
To co Pan z Panią Wigurą uczynił wypełnia, jak nam się wydaje, znamiona zdrady.
Szczegóły wkrótce.
Czas na szczegóły. [Aktualizacja, 18.08.2023 r.]
Artykuł w „The New York Times” apelował m.in. o ograniczenie pomocy dla Rzeczypospolitej z powodu władzy łamiącej zasady praworządności.
Po naszemu brzmi to tak: „Nasz największy sojuszniku (USA), nie pomagaj nam tak bardzo, nie zasługujemy na to.”
Geniusze (tzn. Pani W. i Panie K.) USA ma interesy, tylko interesy. Poczytajcie coś o polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Chwilka… naprawdę o to apelujemy do tak utytułowanych komentatorów… Śmiech, płacz, u nas macie combo.
Gdyby artykuł podobnej treści napisali jacyś Ukraińcy, w sytuacji, gdy ich kraj walczy o przetrwanie, werdykt byłby oczywisty. Zdrada i związane z nią konsekwencje.
Jak to zwykle w przypadku naszej cudownej ojczyzny, wszystko da się rozmyć, pomieszać i odparować, by nic się nie dało zrobić.
Jeśli prześledzicie Państwo losy różnych zdrajców w historii Polski, to w spokoju, prawie zawsze dobrobycie, a niejednokrotnie chwale, dożywali swoich dni.
Niesławny H.Radziejowski, lobbysta szwedzkiej wizyty zwanej „potopem”. Bohaterowie wieszanych portretów z okresu Powstania Kościuszkowskiego, do czego nawiązano swego czasu w Katowicach.
Jesteśmy co prawda krajem przyfrontowym, jednak nie w stanie wojny. Apelowanie o osłabienie obrony Polski jest nieładne i choć nosi znamiona zdrady, do końca zdradą nazwać się nie da.
Odrębną kwestią jest zagadnienie intelektu autorów, wchodzących w takie tony w odniesieniu do polityki zagranicznej USA.
Cała historia Stanów Zjednoczonych dowodzi, że gdy państwo to miało w tym swój interes, nie przejmowało się wspieraniem „bardzo średnio” demokratycznych rządów.
Pani Wigura i Pan Kuisz zdaje się coś gdzieś wykładają. Zapewne nie realpolitik.
Naszym zdaniem wspomnieni powyżej robią świństwo swojej ojczyźnie. Można to nazwać zdradą, oczywiście nie tą poważną, zagrożona karą główną, zresztą jakąkolwiek karą, niemożliwą z tego powodu, że pisząc ten artykuł autorzy zapewnili sobie immunitet.
Nazwijmy to małą zdradką, jednak o wielkich konsekwencjach. Autorzy to takie Jany Grossy w wersji light.
Pozwolimy sobie przeskoczyć do bliższego sąsiada, gdyż to w istocie to samo.
Macie Państwo znajomych Niemców? Czy w ostatnich latach nie pytali Was z przerażeniem o sytuację w Polsce, przekonani o tym, że wojsko tłumi wolność na ulicach?
Słuchaliśmy swego czasu regularnie HR Info oraz Deutsche Welle. Audycje tam puszczane, poświęcone aktualnej sytuacji w Polsce to była bezpośrednia i wprost wymierzona w Polskę akcja dyskredytowania naszego narodu w oczach Niemców.
Przy wsparciu wielu Polaków…
Podstawowa zasada w polityce zagranicznej: „nie miej poczucia winy wobec sąsiada”. Coś takiego powoduje, iż suwerenna polityka zagraniczna państwa, której celem jest obrona własnego interesu jest niemożliwa.
I całe rzesze Polaków, z tytułami naukowymi, bądź uważanych za „autorytety” ciężko pracuje na to, by Niemcy postrzegali nas jako gorszych ludzi. Ba! Wielu naszych rodaków faktycznie się uważa za gorszych, nie mając szacunku do własnego państwa, nie mają faktycznie szacunku do samego siebie.
W społeczeństwie niemieckim nie ma żadnego poczucia winy za zbrodnie dokonane na Polakach. Na Żydach owszem, jak najbardziej, choć generalizuje się ich narodowość, dzięki czemu umyka fakt, iż największa ich grupa to byli Polacy.
Słuchając krajowych opozycyjnych mediów nie tyle można, co po prostu nabiera się przekonania, iż Polacy wymordowali więcej Żydów niż Niemcy.
Przy okazji protestów przeciwko „reformom” Benjamina Netanjahu, pojawiło się hasło: „Nie chcemy tu Polski”.
Niezbyt to miłe, co rodzi pytanie: „komu należy się wdzięczność za tego typu popularność?”.
Ludziom takim jak Pani Wigura i Pan Kuisz.
Skoro Polacy głoszą takie rzeczy o własnym kraju w zagranicznych mediach, to jest to nóż skierowany ostrzem w naszą stronę, którą autorzy tych apelów wręczają ludziom chcącym Polsce zaszkodzić.
Artykuł w „The New York Times” leży sobie i czeka na moment, który jakiś amerykański polityk uzna za odpowiedni, by na antypolskości coś ugrać.
Skoro Polacy sami o sobie tak mówią/piszą… cóż za spektrum możliwości by to politycznie wykorzystać.
Pan Kuisz i Pani Wigura zrobili to samo, co swego czasu Pan Gross. Dali obcym politykom broń przeciwko własnemu państwu.
Oczywiście skala nie ta. Nikt o artykule powyższej pary za kilka lat nie będzie pamiętał, podczas gdy „dokonania” Pana Jana prawdopodobnie i za sto lat szkodzić będą Polsce. Hmmm… o ile Polska będzie wówczas na mapach.
Dla każdego myślącego człowieka, któremu zależy, by istniało silne państwo polskie, które będzie w stanie go obronić jasne jest, iż to Niemcy powinni odczuwać wobec Polaków poczucie winy.
Głupota ludzi broniących państwa niemieckiego, gdy strona polska próbuje wypominać im zbrodnie po prostu poraża. Wielu wśród nich kupionych. Stypendia, fundusze, granty itp. Wielu jednak to po prostu ćwierćwiadomoco.
„Niemcy tyle dla nas zrobili”, „Bądźmy wdzięczni…”itp.
Nie!
Budujmy razem zjednoczona Europę ale Niemcy muszą pamiętać o tym co zrobili.
Ot… zwykła edukacja.
Żenadą jest przypominać „naszym” profesorom, komentatorom, dziennikarzom, iż każda władza w państwach członkowskich Unii, pochodzi jednak z wyborów, w których głosują obywatele.
Chcąc wygrać, trzeba tym obywatelom coś obiecać. Obiecać coś dobrego, nieprawdaż? Najtaniej po prostu grać na dumie narodowej, a ta zawsze, jak narody, tworzy się poprzez kontrast, opozycję względem innych.
Nieładne? Taka właśnie jest polityka i skoro wszystkie partie we wszystkich państwach tak robią to…
Każda potencjalna (lub nie) władza stara się nie tylko tak formować przekaz, że działa (będzie działać) w interesie obywateli własnego państwa ale i coś dla nich faktycznie robić.
Jeden był wyjątek.
Przed 2015 r. była to Polska.
Nieustająca narracja, iż jesteśmy gorsi itp. Nieustające poczucie niższości i ta beznadziejnie głupia radość elYt sprzed 2015 r., że za granicą tak nas lubią.
Co za głupota.
Ktoś ma 100 zł., potrzebuje ich, a wy je chcecie.
Jeśli ten ktoś wam je da, będziecie go chwalić, poklepywać po ramieniu ale czy nie pomyślicie sobie w głowie, co za frajer. Oddał mi coś, czego potrzebował za głupią pochwałę.
To była polska polityka zagraniczna przed 2015 r.
Mądrale z opozycji mówią, że teraz Polska nie prowadzi żadnej polityki zagranicznej.
I w tym kontekście trzeba wspomnieć o pewnym odkryciu, do którego dotarcie zajęło politykom opozycji 8 lat.
W ostatnich tygodniach kilka razy usłyszeliśmy z ust prominentnych polityków opozycyjnych i takowych komentatorów politycznych/dziennikarzy, iż PiS kieruje swój przekaz do Polaków, gdyż wybory wygrywa się w Polsce (cytat nieprecyzyjny, z pamięci).
WOW! 8 lat, by odkryć, że o tym, kto rządzi w Polsce decydują Polacy i wypada o nich zadbać.
Podziwiamy Wasz intelekt.