Dla nas, największą zagadką związaną z tymi wyborami jest ta, czy w przypadku reelekcji A.Dudy, „gwiazdy” antypisowskiej strony naszego rodzimego piekiełka zdobędą się wreszcie na uczciwą refleksję odnośnie przyczyn sukcesu Zjednoczonej Prawicy.
Słuchając wypowiedzi takich osób jak Pan T.Lis czy prof. (ech, jakie to smutne) W.Władyka, raczej nie będzie to miało miejsca.
Z pewnością zaś w przypadku zwycięstwa Pana Trzaskowskigo otrzymamy erupcję nadziei i wizję „długiego marszu”, zakończonego „niewątpliwym” sukcesem w wyborach 2023 r.
I to zapewne usłyszymy, gdyż zwycięstwo kandydata KO wydaje nam się bardziej prawdopodobne.
Elektorat Kandydata Hołowni w 99% procentach poprze Prezydenta Warszawy (zakładamy margines błędu 1% w stronę setki).
Stanie się tak, gdyż elektorat TVN-owskiego celebryty to lepsza część niegdysiejszego PO-wskiego ludu.
Rozczarowani ośmiolatką PO-PSL, w Zjednoczonej Prawicy widzą zło wcielone. Jak wielu przed nimi, uznali iż istnieje trzecia droga i bezpartyjny kandydat.
Bezpartyjny oczywiście do czasu, a obecność mecenasa Giertycha na imprezce wyborczej Pana Hołowni dostarcza kolejny element układanki.
W obliczu potencjalnego rozpadu PO, partia Pana Hołowni miała pozwolić konserwatywnej części tego ugrupowania pozostać na stołkach, tyle że pod innymi barwami. Z tym się wiąże zaplecze, ludzie, kontakty, a więc w zasadzie to samo, tylko tym razem z wizytówką w postaci Pana Celebryty.
Świeżość, nadzieja, ideały, a po kilku latach skończy się jak zwykle. Przez te kilka lat sporo ludzi wygodnie będzie żyło, powielało majątek swój i bliskich, by na finiszu ewakuować się do nowej, „świeżej” jakości na polskiej scenie politycznej.
Pan Giertych to złączka do owej POwskiej konserwy, od Pana Sikorskiego poczynając.
Elektoraty pozostałych kandydatów się podzielą, nawet jeśli z pozoru niemożliwe się wydaje głosowanie sympatyków Konfederacji na Pana Trzaskowskiego, a części sympatyków Razem na Prezydenta Dudę.
Średnio nam poszło z przewidywaniami wyników pierwszej tury.
Panu Bosakowi „dawaliśmy” więcej, wróżyliśmy podejście pod 10%.
Wyjaśnijmy przy okazji o co chodzi z tymi przedsiębiorcami i wolnością, które to cechy Konfederackiego elektoratu zaczęły wychwalać POwskie szyszki.
Wielki biznes stoi ponad prawem. Dogada się z każdą władzą w ten czy inny sposób.
Mały biznes, sklepy, warsztaty (staromodnie to brzmi, w dzisiejszych realiach chodzi o drobny przemysł) służą państwu do nakładania nowych danin, stąd kombinują nieustannie ich właściciele, jak się od owych danin wykręcić.
Pan Bosak obiecał im niskie podatki, państwo minimalne, odległe od pisowskiego rozdawnictwa i nowoczesnych „lewackich” wynalazków typu dochód gwarantowany. Co ważniejsze, za Panem Bosakiem stoi wizja porządku.
I tu nawiążemy do III Rzeszy i faktu, iż drobnomieszczaństwo, ze sklepikarzami i rzemieślnikami na czele, jednoznacznie poparło hitlerowską władzę.
Nie znajdziemy w naszych realiach sprzyjającego temu czynnika, jakim było wyeliminowanie konkurencji w postaci prowadzonych przez Żydów sklepów i warsztatów, jednak wizja porządku brzmi dla tych grup atrakcyjnie. Obok oczywiście niskich podatków i małego socjalu.
Ów porządek, to szybka interwencja policji, której funkcjonariusze nie będą się przejmowali jakimiś prawami, tylko drobnego złodzieja pałką nauczą, że kraść nie wypada.
Będzie ładnie, czysto i schludnie, dzięki czemu będzie można w spokoju swój biznes prowadzić. Konfederacka władza będzie się domagała jedynie wyrażanego w wyborach poparcia i nie mieszania się w jej bardziej uniwersalne poczynania.
Przewidzieliśmy za to, choć nie była to trudna sztuka, iż świeża emigracja jednoznacznie poprze Pana Trzaskowskiego. To dosłownie powtórka z lat 2007 i 2010, gdy do urn na Wyspach Brytyjskich ustawiały się długie kolejki.
Natomiast amerykańska emigracja, wywodząca się z dawniejszych lat, zawsze miała prawicowe zacięcie i stanowi raczej skrajne prawe skrzydło polskich ugrupowań, upraszczając, konserwatywnych.
Podobnie łatwa do przewidzenia była wysoka frekwencja. Jak wspominaliśmy już… dzięki PiSowi mamy rozkwit demokracji.
Wynik Panów Dudy i Trzaskowskiego w zasadzie trafnie określiły sondaże, autentycznie nam jednak żal wyborczego dorobku Pana Kosiniak-Kamysza.
Wkroczenie na scenę kandydata Koalicji Obywatelskiej wyssało energię z kampanii kandydata PSL.
Do tego czasu, wyróżniając się wśród opozycyjnych kandydatów i punktując Panią Kidawę, zyskiwał w sondażach. Wejście iście w stylu smoka Pana Trzaskowskiego nie tyle zatrzymało, co dosłownie zdewastowało tą tendencję.
Lewica. Jaka Lewica?
Jedyne co przypomina prawdziwą Lewicę na naszej scenie politycznej to partia Razem. Resztki po SLD, tak jak nie miały z Lewicą nic wspólnego w czasach swojej świetności, tak nie mają i teraz.
Panowie o nazwisku Czarzasty w przełomowych momentach naszej historii wyraźnie notują spadki formy. Jerzy Urban wspominał w wywiadzie z Panią T.Torańską, jak Z.Czarzasty, szef kampanii PZPR tryskał optymizmem w przeddzień wyborów kontraktowych.
Teraz zaś Pan W.Czarzasy, szef SLD, przyjął szalenie bojową retorykę, a nie brzmiała ona najfajniej. Z lewicowego punktu widzenia była bez sensu. To była opozycyjna retoryka, nie lewicowa.
Pan Czarzasty jest inteligentnym facetem i lubimy go słuchać w normalnym, nie przedwyborczym stanie. To co zaprezentował nie było ani zabawne, ani specjalnie wyrafinowane. Ot. Dobrze znana piosenka w takt „PiS jest zły”.
Co zaś do Kandydata Biedronia. To niewątpliwie sympatyczny człowiek, ale w pełni zgadzamy się z wypowiedzianą niedawno uwagą Prezydenta A. Kwaśniewskiego, iż bardziej niż z Lewicą, kojarzy się z ruchem LGBT. Prawda, że z kulturalną częścią owego ruchu, ale zagadnienie mniejszości sexualnych to jest dodatek do Lewicy, nie jej esencja.
Zrozumiałe oburzenie w szeregach prawdziwej Lewicy, czyli okolic Razem, wzbudziło kokietowanie Konfederacji przez Pana Trzaskowskiego. Z tego względu wróżymy absencję jakiejś części lewicowego elektoratu.
Może też ktoś zagłosuje na złość „liberałom”.
W tym kontekście rozpatrujemy wiszący kilka dni na Onecie bardzo nieładny wpis o niezbyt jasnych rozliczeniach finansowych w szefostwie Razem.
Oj, to może być bolesny cios.
Cenimy sobie panie reprezentujące to ugrupowanie w mediach. Pomiędzy nimi, a osobami takimi jak Pani Barbara Nowacka czy Joanna Scheuring-Wielgus istnieje przepaść jeśli chodzi o wiedzę związaną z funkcjonowaniem państwa i znajomością różnych zagadnień ekonomicznych czy politycznych.
Panie te, jak M.Biejat, czy M.Zawisza, uosabiają w sobie to, co jest istotą Lewicy, czyli wrażliwość społeczną, mamy nadzieję, iż nie tylko na poziomie werbalnym.
Póki co, a nic nie zapowiada tu zmiany, zapleczem Razem są kadry profesorskie, a nie masy robotnicze.
Biorąc pod uwagę powyższe, mamy nadzieję, iż domniemana „afera” z funduszami Razem to wydmuszka, w przeciwnym razie wypadać będzie przyznać rację tym wszystkim, którzy dowodzą, iż najbardziej lewicową partią w Polsce jest PiS.
Co do Pana Trzaskowskiego pozwolimy sobie na zwrócenie uwagi na pewien fakt, na podkreślenie którego nie natknęliśmy się w innych mediach.
Otóż powielano, jako ze wszech miar chwalebną, obietnicę kandydata opozycji odnośnie ustanowienia specjalnego funduszu dla najzdolniejszych dzieci.
Wychodzi na to, iż nawet jak nie chce, to co PO zrobi, kończy się jak zwykle.
Pragnąc, przynajmniej momentami, odciąć się od swojej elitarności, Pan Trzaskowski takimi akcjami potwierdza wszystko to, co uosabiały sobą rządy PO-PSL.
Oligarchię. Istnienie elity w oderwaniu od reszty społeczeństwa.
Niewątpliwie słuszna jest idea ustanawiania stypendium dla najzdolniejszych ale w kampanijnym boju nie brzmi to najlepiej.
Wniosek jest bowiem taki, iż wyrywamy ze społeczeństwa najzdolniejszych i dołączamy ich do naszych.
Ty zaś, reszto narodu egzystuj sobie w zwyczajowej „biedzie i znoju”.
To kwintesencja tego, co się z Platformą Pana Tuska kojarzy.
Sęk w tym, iż ci egzystujący w „biedzie i znoju” to potencjalny elektorat dominujący, a odpowiednio zmotywowany staje się elektoratem faktycznym, głosującym.
Prezydent Duda. Cóż. Jaki jest, każdy widzi. Jest istotnym elementem mechanizmu dokonującego zmian w funkcjonowaniu III RP i niewątpliwie jego wyeliminowanie skutecznie ów proces spowolni.
Słuchając audycji w naszym coraz mniej ulubionym Radiu TOK FM, od kilku tygodni mieliśmy chęć lecieć pod siedzibę komitetu wyborczego, rozbić namiot i czekać, by jako pierwsi oddać głos na obecnego Prezydenta.
Oczywiście my należymy do owych postępowych dziennikarzy, mówiących o tolerancji, pluralizmie i wolności, a faktycznie mających je gdzieś, więc głosować będziemy w oczywisty sposób.
Zastanawia nas jednak, jak wielką rolę w mobilizowaniu propisowskiego elektoratu odegrało Radio TOK FM.
Przykładów multum, ale w tym tygodniu najbardziej rozbawiło nas powtarzanie przez Panią Dominikę (naprawdę chcemy już Pani Wielowieyskiej dać spokój) słowa „pedofil”, by słuchacze nie zapomnieli kogo ułaskawił Prezydent, oraz równie intensywne dyskredytowanie hasła „niemieckości” niektórych mediów i sympatii ze strony naszego zachodniego sąsiada do opozycji, w czym przodowała Pani K.Lewicka.
Pierwsze kłóci się okrutnie z niezliczoną ilością audycji w TOK FM, poświęconych temu, by człowieka widzieć w każdym, wybaczać, etc. oraz potępiających ośrodek w Gostyninie.
Drugie zaś. Ech. Fakty, fakty. Pani Lewicka ewidentnie jest od kilku miesięcy politycznie „rozpalona” co niestety rzutuje na jakość wykonywanego przez nią zawodu.
Niewątpliwie żyjemy w ciekawych czasach.