Pan Wojciech Czuchnowski nie załapał kontekstu, czyli o czym tak właściwie był tweet Pana Pawła Kukiza.

Prosimy zapoznać się z poniższymi tabelami pochodzącymi z pracy „Aparat bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza. Tom I. 1944-56.” Warszawa 2005. Redakcja naukowa: K.Szwagrzyk.

(W tym temacie polecamy również ustalenia prof. Paczkowskiego)

Na pierwszy rzut oka wiadomo o co chodzi ale na potrzeby wyborców PO tłumaczymy.

W powyższych danych wzrok przyciąga wysoka pozycja przedstawicieli narodu żydowskiego (pod tym terminem rozumiemy Żydów oraz osoby pochodzenia żydowskiego nie identyfikujące się z tym narodem).

Nawet w realiach II RP tak znaczący udział byłby czymś nadzwyczajnym, tabele dotyczą jednak czasów, gdy wskutek tragedii II Wojny Światowej na ziemiach polskich ludność pochodzenia żydowskiego liczyła ok 1%.

Logiczne jest więc pytanie skąd taka nadreprezentacja.

Wytłumaczymy to za chwilę, teraz powróćmy do słów Pawła Kukiza.

Słowa posła przypominające, zgodnie z prawdą, kim były osoby sądzące generała Augusta Fieldorfa należy umieścić w kontekście wypowiedzi przedstawicieli Izraela, z ostatnią autorstwa Izraela Katza.

Nie wierzymy, że taka sława dziennikarska jak Pan Redaktor Czuchnowski nie był w stanie tego pojąć.

Oczywistym jest, że w czasie II Wojny Światowej większość Polaków nie pomagała Żydom, choć jesteśmy pewni, że Pan Czuchnowski ryzykowałby życie własnych dzieci w obronie innych ludzi.

Nie każdy jest jednak tak mężny.

Byli i tacy, którzy wydawali, a nawet mordowali ludność żydowską. Jeśli jednak uprawnia to do oskarżania całego narodu polskiego, to tym bardziej przytoczony przez Pawła Kukiza fakt, uprawniałby do formułowania takiego oskarżenia wobec narodu z którego wywodziła się największa, poza Polakami, liczba „kierowników” komunistycznego aparatu represji. Wszak nad nimi nie ciążyła groźba utraty życia, co więcej dzięki udziałowi w aparacie represji prowadzili oni o wiele wygodniejsze życie niż reszta społeczeństwa.

W tym kontekście szokuje „niekumatość” Pana Czuchnowskiego.

Reasumując. Wypowiedź Pawła Kukiza nie ma nic wspólnego z antysemityzmem, a choć narodowość z której się wywodzili przytoczeni oprawcy miała wpływ na ich postawę, podobnie jak wpływ na każdego z nas ma nasze pochodzenie, to obciążanie za zbrodnie komunizmu narodu żydowskiego jest bez sensu, choćby z racji na fakt, iż wspomnieni oprawcy Żydami się najczęściej nie czuli.

Czuli się komunistami, co z definicji wyklucza głębszą identyfikację z narodem.

Z drugiej strony zapewne w jakiejś mierze czynnikiem „motywującym” była chęć rewanżu za zbrodnie holokaustu, chociaż „sprawiedliwość” wymierzana była niezbyt precyzyjnie, co najbardziej odczuli Polacy.

Zbrodnie komunistycznych służb bezpieczeństwa nie były popełniane w imieniu narodu żydowskiego, jak jednak reagować na słowa takie jak Pana Katza.

Na świecie nie mówi się o winie Niemców, praktycznie w ogóle nie wspomina o pogromach i prześladowaniach na ziemiach naszych wschodnich sąsiadów, a ich skala przekraczała wielokrotnie podobne zdarzenia na ziemiach polskich.

O prześladowaniach Żydów wspomina się wyłącznie w kontekście Polski i jest to cena jaką płacimy za bycie przez wieki azylem dla Narodu Wybranego.

No dobrze, ale skąd wynikała taka nadreprezentacja przedstawicieli narodu żydowskiego w kierownictwie komunistycznych służb bezpieczeństwa.

Wyjaśnienie trzeba zacząć od zagadnienia, skąd w ogóle taka popularność komunizmu wśród przedstawicieli tego narodu.

Słowem kluczem jest właśnie „naród”.

Przez stulecia Żydzi byli prześladowani z racji na to, że byli Żydami.

Jak pisać o tych kwestiach i uniknąć oskarżenia o antysemityzm? Zapewniamy Państwa, że my naprawdę nie mamy nic przeciw ludom semickim, niezależnie czy chodzi o Arabów czy Żydów, zresztą jak dowodzi los Palestyńczyków… może wróćmy do tematu.

Jak w każdej grupie z dominującą religią i wśród Żydów pojawili się wątpiący (podziały religijne były zawsze), chcący odciąć się od tradycji. Jakich by jednak deklaracji nie składali, nie zmieniało to faktu, że byli nadal Żydami w sensie narodowym i tak byli postrzegani.

Część z nich, zamiast biernie czekać na nadejście mesjasza, postanowiła aktywnie działać w celu utworzenia państwa. Nie wyrzekali się oni swojego żydostwa, spoiwem wspólnoty uczynili jednak aspekt narodowy, nie religijny. Stąd narodziny ruchu syjonistycznego, zwieńczonego powstaniem państwa Izrael.

Druga grupa „ateistów” wybrała całkowicie odmienną drogę.

Pojawiła się ideologia mówiąca, iż narodowość nie ma znaczenia, a najlepiej będzie gdyby poczucie narodowości uległo anihilacji, a cała ludzkość stworzy jedną wspólnotę.

Ponieważ XIX w. scementował narodowości, w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, można więc powiedzieć, że komunizm który się wówczas pojawił, był swego rodzaju ideą stworzenia narodu w skali globalnej.

Ponieważ zaś narody skupione w państwach nie zamierzały się same wynarodowić, komuniści doszli do wniosku, że należy im w tym pomóc.

Pierwszą przeszkodą byli Polacy z sukcesem zatrzymując w 1920 r. pochód komunizmu na Zachód, dwadzieścia lat później już nie poszło tak dobrze.

Wizja stworzenia ponadnarodowego organizmu, w którym nie będzie ważne pochodzenie, było atrakcyjne dla tych Żydów, dla których narodowość była swoistym piętnem.

Tym bardziej, że ratunkiem nie była nawet całkowita asymilacja.

Tysiące Niemców, z przekonania, z języka, z kultury i myśli, dowiadywało się nagle w III Rzeszy, że są Żydami i nie przysługują im takie same prawa, jak Niemcom „czystej krwi”.

Komunizm wydawał się więc najlepszą alternatywą, niszcząc samą ideę narodu.

Zbrodnie III Rzeszy nie miały jednak bezpośredniego wpływu na proces „komunizacji”.(1)

Żydzi wchodzący w skład kierownictwa komunistycznych służb bezpieczeństwa to często przedwojenni komuniści, którzy wojnę przetrwali w ZSRR, utożsamiając się do reszty z tamtym systemem.

I tu pojawia się ciekawa analogia z czasami współczesnymi.

Komunizm zakładał zniszczenie poczucia przynależności narodowej, by poprzez rewolucję światową doprowadzić do utworzenia „raju” równości, sprawiedliwości, bez wyzysku jednych przez drugich etc.

W tym kontekście czynnikiem kluczowym było pozbycie się fundamentalnego dla narodu elementu, jakim jest suwerenność władzy, na wyższy szczebel, ponadnarodowy, którym mieli być przywódcy komunistycznej rewolucji światowej.

To w praktyce miało miejsce, choć w odróżnieniu od np. Ukrainy, Białorusi, czy republik bałtyckich, Polska (decyzją Stalina), pozostała odrębna terytorialnie.

Nie zmienia to faktu, że podobnie jak w innych, formalnie niezależnych państwach bloku komunistycznego, władze PRL nie mogły podejmować istotnych decyzji bez aprobaty Kremla.

Jednym zdaniem: państwa członkowskie „organizmu ponadnarodowego” pozbyły się całości, lub dominującej części, suwerenności na rzecz owego „organizmu”.

Ostatnie zdanie w 100% opisuje fundamentalną zasadę funkcjonowania Unii Europejskiej.

Oczywiście należy zachować proporcje. Dominację ZSRR narzucono siłą, a społeczeństwo nigdy nie zaakceptowało tej sytuacji.

My zaś jeszcze raz podkreślamy, że jak najbardziej popieramy funkcjonowanie Unii Europejskiej, choć wolelibyśmy, by jej władze bardziej wsłuchiwały się w głosy płynące ze społeczeństw państw członkowskich.

Analogia o której chcemy tu napisać, dotyczy jednostek odgrywających w owych społeczeństwach często istotne role.

Jeśli spojrzycie Państwo na tych przedstawicieli mediów i świata polityki, którzy najbardziej optują za bezkrytyczną i jak najdalej posuniętą integracją z Unią Europejską, okaże się, że w tym obozie są praktycznie wszyscy przedstawiciele wspomnianych środowisk, pochodzący z narodu naszych starszych braci w wierze.

Wiemy, iż przyjmując taką a nie inną postawę, kierują się oni najszczerszym przekonaniem, iż jest to dobre dla ludności ziem polskich.

Zapewne tak właśnie jest.

Trzeba też pamiętać, że rok 1968 dokonał swoistej selekcji. Jeśli nawet wielu nie czuło się syjonistami, to działania władz skutecznie takie odczucia wśród nich pobudziły, zmuszając do emigracji do Izraela.

Można więc przypuszczać, iż w kraju zostali najbardziej identyfikujący się z polskością.

Tu się urodzili, tu wychowali, często zresztą, w realiach PRL, w oderwaniu od kultury i tradycji przodków.

Dopiero w ostatnich latach wielu z nich publicznie mówi o swoim pochodzeniu. Wcześniej się po prostu w mainstreamie o tym nie mówiło, choć wolna Polska na tym polu niezbyt chlubnie wystartowała, gdy sztab wyborczy Lecha Wałęsy próbował grać tą kartą.

Istotne jest to, jaka jest wizja wspomnianej „polskości” gdyż jak w każdym społeczeństwie, tak i w naszym różne grupy i środowiska różnie podobne terminy definiują.

Oczywiście wchodzimy tu na pole socjologii i psychologii, choć zdajemy sobie sprawę, że zagadnienie to nieprędko zostanie zbadane, gdyż to co piszemy aż się prosi, by zostało potępione przez „postępowe” środowiska.

Chcemy wyraźnie zaznaczyć. Mówienie o pochodzeniu kogokolwiek w celu wykorzystania tego w walce politycznej, czy jakiejkolwiek innej walkce, jest niedopuszczalne.

Nauka nie może jednak pomijać takich kwestii. Trzeba by przedefiniować socjologię, historię i psychologię, gdyby te dziedziny wiedzy nie mogły uwzględniać wpływu pochodzenia na poglądy oraz działania grup i jednostek.

Dla często bezkrytycznego poparcia idei ponadnarodowych kluczowym nie jest jednak  czynnik pochodzenia, gdyż to znacznie zawężałoby ową grupę, lecz czynnik ideologiczny.

Wśród najzagorzalszych zwolenników integracji z Unią Europejską są, od początku lat 90-ych, wszyscy istotniejsi politycy, również Polacy z „dziada-pradziada”, wywodzący się z szeregów PZPR.

Czołowy przeciwnik integracji z UE z czasów negocjacji, Roman Giertych, to endek w trzecim pokoleniu. W życiorysie najbardziej atakowanego obecnie za antyunijną postawę polityka w łonie UE, Viktora Orbana, sympatii ku komunizmowi również nie znajdziemy.

Tymczasem postkomuniści…

Wystarczy przypomnieć kto nas wprowadzał do UE, choć oczywiście weszlibyśmy do Wspólnoty z każdym rządem, poza tym na którego czele stałby mecenas Giertych.

Stanowi to potwierdzenie oczywistego faktu, że ideologia komunistyczna przyciągała ku sobie ludzi skłaniających się ku ideom ponadnarodowym. Były one wspólną platformą pomiędzy różnymi narodowościami.

Troszkę upraszczamy, gdyż prawdziwych komunistów w PZPR zapewne od wczesnych lat 70-ych już nie było. Zostali wyparci przez karierowiczów, którym jednak postawa zależności jak najbardziej odpowiadała.

W historii rozwoju Unii Europejskiej, na szczeblu decyzyjnym, przewijało i przewija się sporo ludzi pochodzenia żydowskiego. Formułowanie na tej podstawie, jak to niektórzy radykałowie czynią, tez o spisku itp. to absurd.

Choć Unia odeszła od ideałów z czasów swoich narodzin, to największy impuls do zachodzących w niej przemian dawali ludzie różnych narodowości, których łączyły wspólne idee.

Na pewno nie mają one nic wspólnego z nacjonalizmami, co więcej, Unia Europejska w swoim mainstreamowym nurcie idee nacjonalistyczne potępia.

Tymczasem jak pokazuje kariera obecnego premiera Izraela, właśnie agresywny nacjonalizm ma się w Izraelu bardzo dobrze.

W ostatnich latach, w środowiskach lewicowych w Europie Zachodniej, również na jej centralnych szczeblach, silne są tendencje krytyczne wobec polityki Izraela względem m.in. Palestyńczyków, co tylko potwierdza, iż doszukiwanie się „spisku żydowskiego” w zjednoczonej Europie (cokolwiek by to znaczyło) jest bez sensu.

Przepraszamy jeśli uraziliśmy kogoś powyższym tekstem. Nie było to naszą intencją ale uważamy, że wszystkie tematy, nawet te najbardziej drażliwe, powinny funkcjonować w publicznej debacie.

Spychanie czegoś do „szarej strefy” debaty publicznej, sprzyja powstawaniu teorii o spiskach i układach. Te zaś ktoś może poważnie potraktować.

Przypisy:

(1) W późniejszych latach, zbrodnie III Rzeszy i rola ZSRR w jej pokonaniu odegrały ogromna rolę jeśli chodzi o popularność ideologii komunistycznej i ZSRR w zachodnioeuropejskich środowiskach m.in. intelektualistów, którzy nie mieli „przyjemności” osobiście poznać realiów życia w bloku państw komunistycznych.

 

 

 

 

 

2 myśli nt. „Pan Wojciech Czuchnowski nie załapał kontekstu, czyli o czym tak właściwie był tweet Pana Pawła Kukiza.

  1. chadeckie korzenie UE

    Frans Timmermans zapowiedział, że w wyborach do PE w Polsce będzie popierał Biedronia i SLD. WOW!
    Jak ktoś jeszcze miał wątpliwości jakie ideały wyznaje UE to chyba już nie ma wątpliwości?

  2. Kowalski

    Ciekawostka 🙂
    Żydzi którzy się spolszczali przyjmowali polsko brzmiące nazwiska. Żeby się nie rozdrabniać, przyjmowali jako ich końcówki – ski, ponieważ taka właśnie końcówka wskazywała na szlacheckie pochodzenie w dawnej Polsce.
    I co tam słychać na polskiej scenie dziennikarsko-politycznej :):):):)

Komentarze są wyłączone.