„Byłaś mi matką i ojcem” – powiedziało Radio Maryja do Gazety Wyborczej.

Krytyka działań Tadeusza Rydzyka to chleb powszedni środowisk liberalno-lewicowych(1), którym przewodziła od zawsze Gazeta Wyborcza.

Niełatwo jednak trafić na tekst, który omówiłby obiektywnie źródło fenomenu redemptorysty. Oczywiście możemy przeczytać o nietolerancji, fanatyzmie, nacjonalizmie i ksenofobii. Tyle że nie ma to wiele wspólnego z prawdą.

Źródłem sukcesu T.Rydzyka jest rzeczywistość lat 90-ch, ukształtowana pod przewodnią rolą dziennika Adama Michnika.

Ci z Państwa, którzy wkroczyli już świadomi w III RP, na pewno pamiętają przejście z szarzyzny do feerii kolorów i barw. Nagle zamiast trzech, pojawiły się setki kanałów TV, a w kioskach czasopisma, z których co drugie epatowało sexem i dobrami niekoniecznie luksusowymi ale na pewno błyszczącymi, które należało mieć i należało je „mieć chcieć”.

To wszystko przy zamykaniu zakładów pracy, rosnącej pauperyzacji i bezrobociu. Młodzi się jakoś w tym odnaleźli. Nowa rzeczywistość była kolorowa, a póki co nie musieli się troszczyć o utrzymanie rodziny. Dyskoteki, dresy i ekscesy.

Tymczasem nieefektywne w rachunku ekonomicznym, ale pewne zatrudnienie nagle zastąpiła wolna amerykanka praw rynkowych, a we w miarę jednolitym pod względem statusu majątkowego społeczeństwie pojawiło się drastyczne rozwarstwienie.

Wybrańcy losu eksponowali swoje „zalety”. Słynne „skóra, fura i komóra” dziś nie robi wrażenia na młodych, ale wówczas to było coś.

Media promowały właśnie taki styl bycia i uporczywie wmawiały że przecież jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej tylko teraz musimy zacisnąć pasa by w przyszłości był dobrobyt. Tyle, że w PRL wszystkim w miarę biednie się żyło, więc to „zaciskanie” nie bolało tak jak w nowym porządku.

Na marginesie życia społecznego znalazła się duża rzesza społeczeństwa, zagubiona  w nowej rzeczywistości. Przeskok był zbyt gwałtowny. Czuli że stali się zbędni, a przecież to oni stanowili masy, które dawały siłę liderom antykomunistycznej opozycji.

Przywódcy tymczasem urządzili się wygodnie i z wysokości dobrze opłacanych stanowisk pouczali społeczeństwo.

Wyparli najwyraźniej z pamięci, że zostali wyniesieni przez robotników domagających się poprawy warunków ekonomicznych w czasach PRL. Poza wystąpieniami 1968 r., przy okazji wszystkich protestów, postulaty polityczne były dopiero dołączane do ekonomicznych żądań.

Po 1989 r. strajkować już nie wypadało. Przecież budujemy nową Polskę. „Nie rozwalajcie , nie jątrzcie”. „Mamy trudny okres przemian”.

Okres przemian czy nie, jeść trzeba.

Szok ekonomiczny był powodem, dla którego postkomuniści pod postacią SLD triumfalnie powrócili do władzy w 1993 r.

Również polski Kościół nie odnalazł się w nowej rzeczywistości. Nie trzeba przypominać, że w PRL byliśmy niemal w 100% społeczeństwem katolickim i nawet członkowie PZPR chrzcili swoje dzieci. Kościoły pękały w szwach, tym bardziej, że pod parasolem Kościoła chroniły się wszystkie nurty opozycji.

Wraz z przemianami, polski Kościół przyjął retorykę mainstreamu, w skutek czego pojawili się księża „celebryci”, płynący nurtem, któremu bieg nadawała GW. Byli za to stawiani na piedestale, chwaleni, promowani.

W takiej rzeczywistości objawił się Tadeusz Rydzyk. Mówiąc językiem ekonomicznym, pojawiła się nisza i on ją zagospodarował. Powiedział ludziom, to nie z wami jest coś nie tak, to nie wasza wina, to kraj was opuścił, nie wy jego.

Zaoferował ludziom usługę i ludzie za tą usługę zapłacili. Zarzuca się T.Rydzykowi, że omamione babcie oddają mu emerytury. Tylko czy ktoś je do tego zmuszał? To był ich wybór i w ten sposób ludzie kupowali coś, czego państwo nie było w stanie im zapewnić.

Gdzie człowiek, który nie miał się do kogo zwrócić mógł opowiedzieć o swoich troskach? Nie było takiego miejsca. Tymczasem do RM mógł po prostu zadzwonić. To było jedyne medium, gdzie człowiek mógł się zwrócić w zamian otrzymując pomoc duchową. Tu się pewnie niejeden uśmiechnie. Ta, daj kasę a my cię poklepiemy. Tylko że to czasem jest bezcenne.

O tym zaś, że radio nie cenzurowało wypowiedzi, nie miało nawet interwału czasowego podczas rozmów ze słuchaczami, co jest obecnie normą przy audycjach radiowych z udziałem słuchaczy, świadczą słynne „Trzy słowa do ojca prowadzącego”, co swoją drogą „ładnie” podsumowuje jakość przeciwników działalności T.Rydzyka.

Cuda czasem się zdarzają, a piekło na chwilę zamarza. 28 listopada 2017 r. w TOK FM, pani redaktorka A.Lichnerowicz rozmawiała o Radiu Maryja z redaktorem Gazety Wyborczej Piotrem Głuchowskim.

Wyobraźcie sobie Pastwo, że konkluzja rozmowy była jednoznacznie pozytywna i to pomimo starań Pani Redaktorki, by zasiać ziarno zwątpienia i wpleść do rozmowy wątek korzyści finansowych.

Rozmowa dotyczyła upamiętniania osób ratujących Żydów w czasie II Wojny Światowej.

Żyjemy w bardzo ciekawych czasach…

 

Przypisy:

(1) Termin ten funkcjonujący w polskiej debacie politycznej jest w swojej istocie absurdem łącząc w jedno ogień i wodę. Twór tego typu jest po prostu niemożliwy z punktu widzenia fundamentów doktryn politycznych. Wytłumaczeniem owego paradoksu jest fakt, iż wśród znanych postaci polskiej sceny politycznej nie ma prawdziwych liberałów (proszę zapoznać się z etymologią terminu liberalizm), a prawdziwi lewicowcy to margines bez wpływu na polską scenę polityczną.

Nie przeszkadza to oczywiście różnym środowiskom posługiwania się tymi terminami.

3 myśli nt. „„Byłaś mi matką i ojcem” – powiedziało Radio Maryja do Gazety Wyborczej.

  1. ten gość to GENIUSZ!

    Rydzyk to GENIUSZ. Czego nienawidzą ludzie na całym świecie, a co muszą robić?
    Płacić podatki!!!
    Tymczasem geniusz z Torunia sprawił, że ludzie sami się na niego opodatkowali!!! Co miesiąc wpłacają mu abonament i jeszcze są zadowoleni!! Geniusz!
    Powinien zostać ministrem finansów!

Komentarze są wyłączone.